[148] Próchno
19 czerwca 2016Z Próchnem jest ten problem, że trudno powiedzieć o czym właściwie jest. Powieść przedstawia urywek życia kilku postaci.W większości artystów, ale nie tylko. Kilka dni i nocy, w ciągu których poznajemy z ich opowieści trochę wspomnień, trochę uzasadnień decyzji, które właśnie podejmują. Tylko tyle i aż tyle.
To nie jest łatwa powieść, to nie jest powieść, którą da się przeczytać w kilka godzin przed snem. Przeciwnie – wymaga skupienia, analizy wielu elementów – postaci, wydarzeń, słów, obrazów. Bez tego będzie po prostu niezrozumiałym bełkotem bez przesłania, bez sensu, bez czegokolwiek, co czyniłoby książkę wartościową. A Próchno wartościowe jest, tylko że trzeba się w nie bardzo dobrze wczytać. Pokazuje wiele postaw ludzkich, ich podejście do życia, do świata i sztuki. Pod kątem czasu, przestrzeni i stylu życia bohaterowie są nam bardzo dalecy, ale to nie przeszkadza w tym, by ich zrozumieć i by ich przemyślenia oddziaływały na dzisiejszego czytelnika.
Interesujące w Próchnie jest ukazanie świata – impresjonistyczne, pokazujące tylko fragmenty rzeczywistości, zwykle w ciemnych barwach lub jako przedmioty ukryte za mgłą. W gruncie rzeczy nie wiemy, gdzie rozgrywa się fabuła powieści poza tym, że w dużym mieście (badacze mówią o Niemczech, ale pewności nie ma). Tworzy to klimat niepewności i lęku, doskonale współgrający z całą treścią i pozwalający tym lepiej zrozumieć epokę, ale i sprawia wrażenie, że akcja może rozgrywać się wszędzie. Także tu i teraz.
Nastrojowość powieści ogólnie jest dekadencka i ponura, świetnie oddając klimat epoki. Może przytłoczyć pesymizmem, może też zmęczyć. Nic dziwnego, bo zmęczeni są nawet bohaterowie, nie widzący sensu w niemal niczym.
Warto przeczytać, ale tylko jeśli ma się czym czas i chęć na zmierzenie z kawałkiem naprawdę trudnej i wymagającej literatury. Inaczej to nie ma sensu, szkoda czasu.