Ad fontes

28 lipca 2015 0 przez Aleksandra
Jak obiecałam – w wakacje zaczynam publikować nową serię postów. Będą się ukazywały ostatniego dnia każdego miesiąca – najbliższy w piątek.
O czym będę pisać w jej ramach? Wrócę do źródeł, czyli do klasyki – głównie polskiej, głównie mniej znanej, ale nie tylko. W ramach przygotowywania się do zajęć na studiach czytam jej bardzo dużo i zastanawiałam się jak ją wpleść w działalność blogową. Wiem, że wielu blogerów pisze swego rodzaju „nierecenzje” o tej tematyce w ramach różnych cyklów, ale ja nie chcę czegoś takiego robić. W ramach Ad fontes będę starała się wykazać pewne motywy, typowe kreacje postaci i wydarzenia, które powtarzają się od bardzo dawna w literaturze i występują również obecnie.
Oceny tekstu całkowicie nie uniknę (nie raz już się zachwycałam lub łapałam za głowę „borze, co ja czytam?!” w trakcie lektury), ale posty raczej nie będą miały na celu zachęcenia/zniechęcenia do sięgnięcia po daną pozycję – to raczej ciekawostki, zabarwione moją opinią czy skojarzeniami, bo komu chciałoby się czytać suche fakty? Od tego są podręczniki. 
W miarę możliwości będę zamieszać linki do opisywanych pozycji – całkiem sporo klasyki można znaleźć za darmolegalnie w bibliotekach cyfrowych.
Gdyby w jakiś dziwny sposób zabłądził tu student filologii polskiej, niech zwróci szczególną uwagę na słowo „ciekawostki”. Wiem, że niektóre omówienia są ciężko dostępne a egzamin za pasem, ale nie jestem wykładowcą, wybieram tylko to, co mnie zainteresowało, często przez pryzmat literatury współczesnej, często też będę pomijać to, co można uznać za ważne i prawdopodobieństwo, że w czymkolwiek ten tekst pomoże jest znikome. Chyba że nawet nie przeczytał lektury, wtedy nawet małe streszczenie się przyda. 
Oczywiście, jak długo i czy w ogóle cykl przetrwa zależy głównie od Was – jeśli będziecie zainteresowani, to będę pisać, jeśli nie, to pomyślę nad czymś innym. Nie ukrywam, że Ad fontes wymaga zdecydowanie więcej zaangażowania i przygotowań niż recenzja 😉
Komentarze mile widziane 🙂


PS Google się popisało znajomością prawa i dodało informacje o cookie. Wiem, że na stronie mam teraz dwie, coś z tym spróbuję zrobić 🙂