[14] Alicja
29 września 2013Recenzja bierze udział w wyzwaniach: Czytam fantastykę i Czytajmy polską fantastykę.
Tytuł: Alicja
Piekarę znam głównie z „Cyklu Inkwizytorskiego”, który jest napisany na naprawdę wysokim poziomie. Sięgając po „Alicję” spodziewałam się, że będzie trzymała poziom lub nie będzie zbytnio od niego odbiegać. W zasadzie nie zawiodłam się.
Aleks był kiedyś dobrym dziennikarzem, miał piękną dziewczynę. I wszystko zniszczył postanawiając zostać scenarzystą. Jego scenariusz co rusz odrzucano, nie miał już pracy a dziewczyna odeszła. Tak było do dnia, w którym poznał czternastoletnią Alicję. Dziewczyna wybiła mu szybę piłką, przyszła przeprosić i… Zmieniła jego życie. Zadbała o to, by znany aktor stwierdził, że scenariusz Aleksa jest świetny, pomogła mu z piękną dziewczyną. Nie jest dzięki niej sielankowo, bo mężczyzna staje przed szeregiem prób i popełnia błędy.
Przyznam – w czasie czytania wielokrotnie żałowałam, że główny bohater nie jest istotą realną. Nie dlatego, że miło byłoby zawrzeć z nim znajomość, a przeciwnie – chętnie walnęłabym go w głowę. Mocno. Ze swoim użalaniem się nad sobą i ciągłym powtarzaniem jaki to jest beznadziejny mocno denerwuje. Kurczę, wziąłby się za siebie, wrócił do pracy, w której przywitano by go z radością, zamiast siedzieć i jęczeć jakim jest zerem. Wprawdzie bohater opowiada o sobie sprzed lat?, miesięcy? i mógł dojść do wniosku, że rzeczywiście wtedy był nic niewart. Tylko po co tak często to powtarza? Obraz Aleksa, który stworzył Piekara nie pozostawia złudzeń i czytelnik z całą pewnością doszedłby do tego wniosku sam. Lub przyznał rację po przeczytaniu po raz pierwszy o beznadziejności charakteru mężczyzny. Później Aleks popada w drugą skrajność – wszystko zawdzięcza Alicji. Owszem, sporo jej zawdzięcza – to ona poznała go z Darią i zadbała, by aktor przeczytał scenariusz. Twierdzenie jednak, że wszystko dzięki niej jest dużą przesadą.
Postać Alicji jest ciekawa i tajemnicza. Problem w tym, że bardzo słabo przypomina czternastolatkę.
Właściwie tylko zamiłowaniem do gumy do żucia i źle zawiązanymi sznurówkami. Nie do końca rozumiem, dlaczego chodzi z książkami, których nie czyta. Chyba tylko na pokaz. Alicja jest bardzo poważna i bardzo dojrzała. Zbytnio jak na swój wiek. Chwilami mam wrażenie, że autor pisał o niej jako o czternastolatce tylko po to, by poruszyć temat trudnej współcześnie znajomości między nastolatką i dorosłym mężczyzną oraz problem pedofilii. Reakcje ludzi udało mu się oddać z dużym prawdopodobieństwem i realizmem.
Fabuła rozwija się całkiem przyjemnie i płynnie, ale pojawiają się zdarzenia z kosmosu. Niby wszystko normalnie, zgrabnie się układa, aż tu nagle Alicja przyłapuje Aleksa na braniu narkotyków. Tak po prostu, ni z tego, ni z owego, bo wcześniej pojawiło się tylko jedno w tym temacie – krótka wzmianka, że mężczyzna nie chce się stoczyć jak niektóre sławy. Rozumiem zwroty akcji – ten ze starym mężczyzną był bardzo dobry. Tylko że powinny być chociaż trochę logiczne. I dążyć do czegoś więcej, a tutaj chodzi tylko o zawarcie pewnej umowy między tą dwójką. Umowy, która w sumie też nie ma większego znaczenia.
Narracja pierwszoosobowa w czasie przeszłym została znakomicie wykorzystana – bohater opowiada dawne wydarzenia i chwilami wybiega w przyszłość, wspomina o wydarzeniach, które miały dopiero nadejść. Znakomity zabieg. Pomaga w utrzymaniu zainteresowania lekturą, zachęca do czytania. Czytelnik chce wiedzieć co dalej, jak do tego doszło i czyta. I chce sięgnąć po drugi tom, bo nie wszystko się wyjaśnia w tym, a zapowiedzi są bardzo ciekawe.
Nie brakuje przemyśleń czy mądrych stwierdzeń bohaterów. Nie są jednak nachalne ani wydumane, raczej wynikają z sytuacji, w której bohaterowie się znaleźli.
Książkę polecam, ale z zastrzeżeniem, że zawiera bardzo szczątkowe elementy fantastyki. Bardziej jej przeczucie niż rzeczywistą obecność. Powinna się spodobać również osobom, które za tym gatunkiem nie przepadają, ale lubią powieści obyczajowe.
Recenzja ukazała się również na wortalu webook.pl