[98] Lato w Nowym Jorku
15 listopada 2015Po książki, które są romansami sięgam rzadko – zwykle wiele mi w nich brakuje: oryginalności, porządnie wykreowanych bohaterów, interesującej fabuły… Właściwie wszystkiego, co książkę może czynić ciekawą. Jeśli mam ochotę na książkę z rozbudowanych wątkiem romantycznym, to sięgam po inne, ale dość bliskie gatunki – paranormal romance, obyczajówki, książki młodzieżowe. Tym razem jednak skusiłam się na romans, głownie dlatego, że książkę wygrałam w konkursie (ŁBK). Podstawową kwestią, która mnie interesowała było to, czy i tym razem będę mogła postawić klasyczne zarzuty. Czy mogę?
W książce jest sporo kwestii sztampowych do bólu – nieatrakcyjna, zakompleksiona główna bohaterka z cudownym chłopakiem, długie rozstanie i niepewność co dalej ze związkiem, dziwna i nieco toksyczna rodzina… Ale nie jest źle!
Pierwszym pozytywnym zaskoczeniem jest to, że główna bohaterka nie jest z tych, które płacząc w poduszkę czekają na pojawienie się księcia na białym koniu. O nie, Tracey nie użala się nad sobą, postanawia się zmienić – zaczyna o siebie dbać, stara się zlikwidować swoje kompleksy i zmienić to, co jej się nie podoba. Największym zaskoczeniem dla mnie jest to, że jej się udaje i książkę kończymy widząc nie pozbawioną celu i sensu w życiu bohaterkę, a młodą, znającą swoją wartość kobietę.
Kolejne zaskoczenie: nie ma „i żyli długo i szczęśliwie”. Nie muszę ukrywać, że początkowy chłopak Tracey nie jest księciem z bajki, ale nie spodziewałam się otwartego zakończenia, które jest z jednej strony pozytywne, z drugiej pozostawia tyle niepewności o to, czy rzeczywiście wszystko dobrze się skończy. Sądziłam raczej, że na ostatnich kartach poczytam sobie o ślubie, który był marzeniem Tracey…
Idealnie jednak nie jest – strasznie mnie irytowało skupianie się na powierzchowności. Tracey bardzo stara się zmienić, ale skutek odnosi tylko zmiana zewnętrzna. Próbuje zmienić się wewnętrznie, ale to skutku nie odnosi – po prostu przerywa. Rozumiem, że każda kobieta chce być piękna i nie uwierzę żadnej, która powie, że wygląd nie ma dla niej znaczenia. Trochę jednak szkoda, że rozwój intelektualny został zepchnięty na margines.
Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie ta książka i cieszę się z tego. Nie jest idealna, ale warta uwagi. Kto wie, może nawet zacznę sięgać po romanse trochę częściej…
Autor: Wendy Markham