[372] Strażnik
19 sierpnia 2020Hubert planował miłe popołudnie w Paryżu – dziewczyny, piwo, towarzystwo przyjaciela. Niestety, kiedy czekał na nowe koleżanki doszło do zamachu w Luwrze. Następną rzeczą jaką pamięta jest przebudzenie się w jakiejś piwnicy w towarzystwie byłego nauczyciela. Tylko że minęło 7 lat od wybuchu w Luwrze, a on w tym czasie najwyraźniej przeszedł szkolenie wojskowe…
Spokojnie i powoli
Strażnik nie jest powieścią pełną wydarzeń i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Dzieje się tutaj stosunkowo niewiele – bohater przez większość czasu żyje w małej społeczności, w której poza okazjonalnymi atakami demonów dzieje się niewiele. Nie powiem jednak, bym się nudziła przy czytaniu – opisy spokojnego życia, tworzenia się jako takich relacji między bohaterami, poznawanie świata było dość zajmujące. Pod wieloma względami Strażnik przypomina mi powieść Wszystko się stało Muchy – tam też fabuła rozwijała się w podobnym tempie, przywołując kolejne wydarzenia, które stają się dla bohaterów rytem przejścia, podobny jest też świat. Strażnik jednak nie przedstawia aż tak negatywnego obrazu ludzkości, ma też szerszą i bardziej rozbudowaną fabułę. Niestety, przedstawia bieżące wydarzenia, lekko zarysowuje możliwe przyszłe scenariusze, ale niewiele dowiemy się z niego na temat tego, co działo się w ciągu tych 7 lat, których Hubert nie pamięta – nie jest on zainteresowany próbami odnalezienia odpowiedzi na temat swojej przeszłości, a wydaje się ona bardzo interesująca.
Mały wielki świat
Sam świat jest całkiem interesujący – ludzkość w dużej mierze wymarła, poza tym musi radzić sobie bez zdobyczy cywilizacji, na światło dzienne wychodzą demony, które dotąd kryły się przed ludźmi. Pojawia się opozycja miasto-wieś i tu znów mam skojarzenie ze światem z powieści Muchy – miasta są konstruowane w taki sam sposób, pojawiają się w nich podobne konflikty. Poznajemy jednak tylko wycinek, ten fragment rzeczywistości, z jakim spotyka się Hubert, a w związku z tym informacje są niekompletne, pojawia się bardzo dużo domysłów. Jest to jednak bardzo udany zabieg, który podnosi realizm świata – trudno, by bohaterowie wiedzieli cokolwiek o bardziej oddalonych obszarach, skoro tak znacząco cofnęli się cywilizacyjnie, że kilkudniowa podróż do sąsiednich wiosek jest już wielką wyprawą, a kontakt z ludźmi jest znikomy.
Zauważyłam, że wielu recenzentów uważa powieściową rzeczywistość za niekonsekwentną – na początku czytamy o tym, że świat stał się nieprzyjazny, ludzie są sobie wrodzy i ogólnie jest niebezpiecznie, tymczasem bohater z miejsca wpada na gościa, który mu pomaga, a później do przyjaznej wioski. Z jednej strony rozumiem ten zgrzyt, z drugiej warto zauważyć, że poza tym poznaje całkiem sporo mało przyjemnych typów. Pomagający mu nauczyciel jest samotny, a ranny Hubert niewiele mógł mu zrobić, natomiast w wiosce całkiem szybko wkupił się w łaski walcząc ze strzygą i pracując, poza tym mając poparcie córki sołtysa i jego samego. W tej samej wiosce nie okazano jednak żadnej litości wobec szalonego faceta. Całkiem nieźle wpisuje mi się to w obraz małej, zamkniętej społeczności, w której przywódca daje sygnał przyjęcia/odrzucenia członka, a reszta podporządkowuje mu się, jednocześnie dostrzegając zaangażowanie nowego.
Jak ważny, to ma
Bardzo wyraźnie widać, które z postaci powieści są ważne, a które nie. Wynika to z tego, że te ważne mają swoje charaktery, a pozostałe nie. Hendel wyraźnie przedstawiła Huberta, Izę, Henryka i kilku innych bohaterów, cała reszta natomiast niemal nie ma własnych osobowości, niczym się nie wyróżnia. Od czasu do czasu pojawi się najwyżej jakaś schematyczna wykreowana postać, ale trudno nazwać ją dobrze wykreowaną czy ważną. To element, który na pewno psuje zabawę podczas czytania, zwłaszcza, że o części bohaterów po prostu łatwo zapomnieć. Psuje to chwilami dramatyzm rozgrywających się wydarzeń – trudno się przejąć bohaterami, którzy są absolutnie obojętni.
Strażnik jest jednak przyzwoitą książką jako całość. Ma trochę braków, pewne rzeczy pewnie rozwiną się w kolejnym tomie, ale cała seria zapowiada się całkiem przyjemnie.
P. Hendel, Strażnik, Poznań 2019.
Zapomniana księga:
~ Strażnik ~ Tropiciel ~ Łowca ~ Wysłannik ~ Demon ~
Czytałam o tej książce kiedyś, ale zdążyłam o niej już zapomnieć. Raczej już jej nie przeczytam. Szkoda, że bohaterowie są obojętni czytelnikowi.
Książki jak narkotyk
Ale zbieg okoliczności! Akurat przyszła do mnie cała seria, za którą zamierzam się wkrótce zabrać! To będzie mój pierwszy kontakt z Hendel i liczę, że się nie zawiodę. Trochę boję się tych paru braków, o których wspominasz, szczególnie w nijakim charakterze bohaterów pobocznych, ale może jakoś przejdzie to niezauważenie. Nie będę się źle nastawiać. 🙂
Na dniach wrzucę recenzję tomu drugiego, ale już mogę powiedzieć, że braki w nim znikają 😉