[371] Odwrócone role

[371] Odwrócone role

16 sierpnia 2020 3 przez Aleksandra

Odwrócone role to zbiór pięciu opowiadań, które przedstawiają wydarzenia z życia zwierząt wykorzystywanych w celach przemysłowych. Inaczej jednak niż w życiu, tutaj w rolę zwierząt wcielają się ludzie i to oni wszystkiego doświadczają. Po każdym opowiadaniu zamieszczone zostały informacje na tematy związane z opowiadaniami – o przetwórstwach, tradycjach – oraz apel o zastanowienie się nad nimi.

Emocjonalnie

Zbiór opowiadań należy do literatury zaangażowanej społecznie i jego celem jest wpłynięcie na czytelnika tak, by przemyślał swoje wybory konsumenckie (czy na pewno powinien sięgać po nabiał?, jeść mięso?, w takiej ilości?), a także tradycje kulturalne (polowanie na wieloryby, festiwal psiego mięsa). Aby wywołać zamierzony efekt autorka odwołuje się do emocji, perfekcyjnie oddając strach i miłość między bohaterami. Sprzyjają temu też naturalistyczne opisy (chwilami naprawdę trzeba mieć mocne nerwy) oraz materiały źródłowe. Tej książki naprawdę nie da się czytać obojętnie, a trzeba wziąć poprawkę na to, że wywołane emocje nie będą pozytywne.

Ludzie?

Niestety, tak dobrze nie działa zamiana ról między ludźmi i zwierzętami. Sam pomysł na powieść kojarzy mi się z Pod skórą Fabera, gdzie jednak został zmyślniej wykorzystany.

W Odwróconych rolach cały czas występuje opozycja my i oni, przy czym zwierzęta, będące tutaj blisko kultury są ukazywane jako złe, a ludzie utożsamieni z naturą jako dobrzy i poszkodowani. Haczyk w tym, że to utożsamienie nie do końca działa, ponieważ poznajemy świat przez pryzmat ludzi i przekazywanych pomiędzy nimi plotek oraz poprzez przeniesienie własnej wiedzy na świat powieści. Przez tę wiedzę własną pojawia się największy problem, przede wszystkim dlatego, że właśnie dzięki kulturze nazwaliśmy się ludźmi i fragmenty o sielankowej łące, o której marzą bohaterowie są w tym przypadku dość naiwne. To przeniesienie marzeń zwierzęcych nie ma racji bytu, bo nie tego człowiek potrzebuje do życia, nawet jeśli zostaje doprowadzony do skrajności i żyje w nieludzkich warunkach. Rozumiem kontrast sił, który autorka tutaj wprowadziła, ale zupełnie mnie nie przekonuje, bo samo nazwanie człowieka zwierzęciem i na odwrót nie sprawi, że faktycznie będziemy w stanie utożsamić się z główną opisywaną grupą (zwłaszcza, gdy czytamy o skubaniu zielonej trawki przez ludzi…).

Do tego dochodzi wiedza o tym, że ta wymarzona przez bohaterów sielankowa łąka wcale taka sielankowa nie jest – mamy świadomość zagrożeń w naturze, wiemy że zniewolone zwierzęta wypuszczone nagle na wolność i pozostawione bez dozoru niekoniecznie sobie poradzą i będą żyć długo i szczęśliwie. W powieści pojawia się więc solidarność jednostkowa – z konkretnym bohaterem, który przeżywa konkretny koszmar – natomiast solidarność gatunkowa, jaką autorka najwyraźniej chciała wywołać odwracając role, nie ma podstawy do zaistnienia.

Nie pomaga tutaj echo literatury obozowej, które bardzo mocno pojawia się w trzech pierwszych opowiadaniach – wszak tam ludzie ludziom zgotowali los. To wszystko sprawia, że Odwrócone role nie szokują tak mocno, nie wstrząsają, nie zmuszają do tak silnej refleksji, jak mogłyby. Po prostu ci powieściowi ludzie nie są ludźmi (a i tu wchodzi literatura wojenna, która odhumanizowuje w taki sposób, że nadal pamiętamy o tym, że bohaterowie są ludźmi, wbrew wszelkim zachowaniom i traktowaniu otoczenia – przykład).

Odwrócone role są książką dobrą i ważną. Emocjonalną, poruszającą ważne tematy i wpływającą na czytelnika. Niemniej, są też zbiorem o niewykorzystanym potencjale.

S. Łabas, Odwrócone role, 2020.