[206] Kuzynki, Księżniczka, Dziedziczki
26 maja 2017Tak sobie ostatnio wracam do niektórych książek dawniej czytanych. Po Kossakowskiej przyszedł czas na Pilipiuka i jego cykl Kuzynki. Na razie tylko pierwsze trzy tomy, bo czwartego jeszcze nie czytałam i okazuje się, że chyba nieprędko będę miała okazję, choć Dziedziczki po raz kolejny pozostawiły mnie z niedosytem.
Stanisława Kruszewska żyje od kilku wieków dzięki tynkturze stworzonej przez alchemika Michała Sędziwoja z Sanoka. Nie wystarczy jednak zażyć jej raz, by uzyskać życie wieczne – tynkturę trzeba spożywać mniej więcej raz na stulecie, więc gdy środek zaczął się kończyć wróciła do Polski i rozpoczęła poszukiwania mistrza Sędziwoja. Zatrudniła się w szkole, w której uczennicą okazała się księżniczka dawno wymarłej dynastii i w trakcie jednej ze szkolnych wycieczek poznała kuzynkę Katarzynę. Kobiety postanowiły w trójkę zamieszkać, odbudować rodową siedzibę Kruszewskich oraz w miarę możliwości pomagać mistrzowi Sędziwojowi w różnych przedsięwzięciach.
Wszystkie trzy części trzymają równy poziom, co oznacza wartką akcję, bo coś dzieje się właściwie bez przerwy i interesującą fabułę z wieloma nieoczekiwanymi rozwiązaniami (niekoniecznie sensownymi, logika to nie jest pierwsze skojarzenie z twórczością Pilipiuka). Ostatecznie jednak w tomie trzecim coś się dzieje konsekwencją i można się na przykład dowiedzieć, że tynkturę trzeba zażywać co 50 lat a nie 100, jak powtarzano X razy w tomie pierwszym, można się też zdziwić pragnieniem Moniki do sprawdzenia jak będzie wyglądała w innym kolorze włosów niż blond, skoro w drugim tomie już je farbowała… Są to szczegóły dość mało istotne z punktu widzenia czytelnika, a jednak denerwują. Świadczą o pewnym niedopracowaniu.
Ale przyjemność z czytania i tak jest spora, bo cykl to lekka i łatwa lektura, wystarczająca na jakieś dwa dni. Bardzo często pojawia się okazja do śmiechu, bo czy humor sytuacyjny, czy słowny, to zawsze jest na bardzo zróżnicowanym poziomie – raz łopatologiczny i prosty, kiedy indziej bardziej wysublimowany – więc każdy znajdzie coś dla siebie. Bardzo lubię odniesienia do współczesnej rzeczywistości, które Pilipiuk czasem wstawia do swoich książek, nie inaczej było i tym razem. Już nawet nie chodzi o wprowadzenie Komudy czy Wielkiego Grafomana, a o kpinę z urzędników czy przemyślności różnych systemów i urzędów działających w naszym otoczeniu.
Postacie w cyklu nie są szczególnie rozbudowane. Owszem, mają jako tako zarysowane osobowości, ale jak na tak długi cykl słabo je przedstawiono – rzadko poznajemy przemyślenia (jeśli w ogóle), niewiele z nich czegoś pragnie lub o czymś marzy. Problemem są także emocje – pojawiają się rzadko i naprawdę słabo opisane. Szczególnie rzuca się to w oczy, gdy umiera jedna z dość ważnych postaci. Jak dla mnie chłodne i spokojne zachowanie pozostałych jest wręcz niezrozumiałe.
Cykl Kuzynki nie każdemu się spodoba. Jest prosty, chwilami razi niedopracowaniem, kiedy indziej zachwyca nieoczekiwanymi zwrotami akcji i niebanalnymi pomysłami na wydarzenia. Słowem: czysta esencja twórczości Pilipiuka, dla fanów gratka, dla początkujących niezły wstęp do innych utworów, ale jeśli ktoś jego książek nie lubi, to i tym razem nie będzie zachwycony.
Autor: Andrzej Pilipiuk
Tytuły: Kuzynki, Księżniczka, Dziedziczki
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Pilipiuk jest OK, aczkolwiek o Kuzynkach tak różne opinie słysze, że jeśli sięgnę po coś od niego to raczej nie po tę serie 😀
Jakoś jeszcze nie zapoznałam się z jego twórczością. Miałam kiedyś ochotę na tą serię, ale teraz będę się poważnie nad tym zastanawiać.
To były pierwsze książki, które mi się tak na serio nie spodobały, wcześniej czytałam różne rzeczy i potrafiłam dostrzec we wszystkim pozytywy. A tutaj… Miałam wrażenie, że autor przedstawia kobiety jako puste lale (oczywiście poza głównymi bohaterkami). Strasznie raziła mnie scena, w której Stanisława przyprowadza na lekcję konia, żeby pokazać uczennicom jazdę konną, a one boją się, strzelają fochy i generalnie nie są zainteresowane. Serio? Przecież dziewczyny kochają konie! Nie uwierzę, że żadnej się nie podobało. Ja wpadłabym w euforię, gdyby moja nauczycielka wf-u coś takiego wymyśliła. Ale dla Pilipiuka młode pokolenie to jeden wielki stereotyp i tylko jego wydumane, katolickie, tradycyjne i arystokratyczne dziewoje są w porządku.
Nie kocham koni, przeciwnie. Nawet kiedyś zareagowałam bardzo podobnie do tych dziewczyn 😀 Co do kobiet… Polska fantatyska z feminizmem jest na bakier i nie inaczej jest tutaj. Przy czym Stanisława jest bardzo fajną i wemancypowaną kobietą, podobnie pozostałe główne bohaterki. Trudno mieć do nich pretensje o katolickość zważywszy na czasy i warunki, w jakich je wychowano. I niewiele jest postaci kobiecych poza głównymi. Które uważasz za puste? Koleżanki ze szkoły? Jak dla mnie są po prostu zagubionymi nastolatkami, jakich wiele. 🙂 i same zdają sobie z tego sprawę.
Na razie czytałam "Kuzynki" i bardzo mi się podobają. Zachwycił mnie pomysł na fabułę, pomieszanie fantastyki z historią (choć nie do końca wiem, ile jest w tym prawdy), dowcip. O ile za Wędrowyczem nie przepadam, tak Kuzynki mnie wciągnęły.
Nie potrafię przekonać się do twórczości Pilipiuka. Próbowałam poznać jego twórczość, ale po kilkudziesięciu stronach odpuściłam, ponieważ nie chciałam się męczyć.
Nie kojarzę tego autora… Jakoś też i niespecjalnie mnie ciągnie do tego by zapoznać się z jego twórczością 😉
Pozdrawiam serdecznie
Jego styl po prostu jest bardzo specyficzny 😀 i albo komuś jego książki dostarczają dobrej rozrywki, albo wkurzają ;). Bo właśnie sporo pomysłów spokojnie można by jeszcze dopracować – co działa jak płachta na byka na niektórych perfekcjonistów. Ja akurat wiele z jego książek bardzo lubię. Pewnie dlatego, że ich nadmiernie nie analizuję :).
Jak chcesz się coś więcej dowiedzieć o tej serii z punktu widzenia Autora, to miałam kiedyś okazję przeprowadzić z nim wywiad :). http://stronapostronie2017.blogspot.com/2017/06/wywiad-z-andrzejem-pilipiukiem.html
Wydaje się być interesująca 🙂 Ja mogę polecić całkowicie inną książkę, ale moją ulubioną " Zatrzymać dzień". Ma w sobie coś magicznego. Jej treść oraz sposób wydania są inne niż wszystkie, wręcz zaskakujące. Polecam