[220] Władca cieni
4 października 2017Ostatnio, gdy przeglądam recenzje książek Clare, rzuca mi się w oczy, że autorzy określają jej twórczość mianem guilty pleasure. Sama bardzo lubię książki tej autorki i żadnego guilty w tym nie widzę – to nadal są jedne z lepszych młodzieżówek i choć niepozbawione wad, to jednak wartościowe.
Nocni Łowcy z Los Angeles po śmierci Malcolma mierzą się ze wzmożoną aktywnością demoniczną. Clave uznaje, ze sami sobie nie poradzą, więc na pomoc wysyła jednostkę Centurionów. to bardzo komplikuje życie mieszkańców Instytutu, a przecież i wcześniej nie było proste.
Władca Cieni jest tak bardzo wielowątkową powieścią, że w zasadzie trudno go streścić w kilku zdaniach. Samych wątków miłosnych jest bardzo dużo, bo właściwe każda postać kogoś kocha, powstają trójkąty, czworokąty i bór wie co jeszcze. Już przy poprzednich książkach Clare czytałam w niektórych recenzjach, że przypominają brazylijskie telenowele – ja dopiero przy tej odniosłam takie wrażenie i nie było ono pozytywne. Poza miłością we Władcy cieni jest jednak jeszcze kilka innych ważnych wątków – walka o władzę w Clave, próba zniesienia Ziemnego Pokoju – a także ledwie zarys kolejnych – tajemnicza misja Jace’a i Clary, choroba czarowników. Niestety wszystkie bardzo często schodzą na drugi plan, a bohaterowie bardziej skupiają się na relacjach między sobą niż zagrożeniu ze strony Kohorty i Fearie. Sama powieść staje się przez to dość nużąca oraz przewidywalna (poza zakończeniem, które oczywiście pozostawia niedosyt i „łamie serce”).
Jeśli przyjąć za prawdziwe twierdzenie, że społeczeństwo w świecie pozaliterackim coraz bardziej się prawicuje i do głosu dochodzą grupy o skrajnych poglądach, to Władca cieni zyska bardzo ciekawy kontekst współczesny. Porusza tematykę wykluczenia określonych grup społecznych – w tym przypadku są to głównie fearie – nietolerancji wobec inności, ale także zemsty za błędy przodków. Powieść ukazuje irracjonalność i zło zachowań ksenofobicznych oraz sposób w jaki pewne rzeczy się powtarzają – Kohorta to Krąg sprzed lat, ale pomysły Clare pochodzą także ze świata rzeczywistego. Władca cieni jest książką młodzieżową, więc Clare nie każe czytelnikowi samemu wyłapywać wszystkich nawiązań – doskonale sprawdza się w tym przypadku postać Kita, który patrzy na wszystko z boku, a z racji wychowania na granicy światów jest w stanie dostrzec o wiele więcej. Pisarka w dwójnasób podkreśla jego zdolność widzenia: Kit ma szczególnie wyostrzony Wzrok, zwłaszcza po nałożeniu runu – widzi rzeczy, których inni Nocni Łowcy nie są w stanie zobaczyć (choćby ducha), ale także wielokrotnie opisywany jest jako dziecko (dzieci w literaturze często widzą więcej), co we wcześniejszej twórczości Clare odnosiło się tylko do kilku postaci, które rzeczywiście były dziećmi, natomiast Kit jest mniej więcej w wieku Clary z początków DA.
Wprowadzenie związku homoseksualnego w DA było ze strony Clare pierwszym krokiem wtajemniczania czytelników w środowisko LGBT, w Mrocznych Intrygach autorka idzie dalej – pojawia się postać transseksualna, biseksualność oraz homoerotyzm stają się całkowicie normalne i nie szokują już tak, jak miało to jeszcze miejsce w DA i początkach romansu Aleca i Magnusa. Oznaczałoby to, że Clave jednak nie jest tak strasznie konserwatywne, jak pisarka próbuje wmówić czytelnikowi, przez co wkrada się nieścisłość między narracją a zachowaniem bohaterów, jednakże trzeba przyznać, że funkcja wychowawcza powieści jest zachowana i idzie w ciekawym, dość rzadkim kierunku.
Niestety, w przedstawieniu tego wszystkiego pisarka gdzieś zgubiła bohaterów. Świetnie wykreowany jest Kit (choć wyidealizowany), Ty również daje radę – stał się jedną z najbardziej charakterystycznych i wyjątkowych postaci – autystyk wśród Nocnych Łowców jest interesującym pomysłem, do tego świetnie ukazanym. Pozostałe postacie jednak nie są szczególnie oryginalne – ich konstrukcje to kalki z wcześniej istniejących w całym cyklu lub nawet nie to – Dru niemal zupełnie nie ma charakteru, ale też nie ma w tym nic dziwnego – jej obecność w powieści jest na razie niemal idealnie zbędna. Mam nadzieję, że zmieni się to w trzecim tomie Mrocznych intryg, zwłaszcza, że został już zarysowany ciekawy wątek z nią w roli głównej (choć wprowadzono go w sposób nieco bezsensowny). Trochę mnie to smuci, bo zaczynam mieć wrażenie, że inność staje się ważniejsza niż zwyczajność w powieściach Clare, a chyba nie o to powinno chodzić w literaturze tego typu.
Władca cieni jest dotąd najlepszą książka Clare pod względem literackim i poruszanej problematyki. Niestety, traci przy tym to, czym żywi się odbiorca popkultury i co go uwodzi: wyrazistych bohaterów, z którymi chce się utożsamić, wartką i nieprzewidywalną akcję. Powieść jest dobra co do tego nie ma wątpliwości, ale trafi już do trochę innego odbiorcy niż poprzednie książki Clare. Trudno powiedzieć do jakiego – być może po prostu do dojrzalszego, być może do fana romansów.
Tytuł: Władca cieni
Autor: Cassandra Clare
Wydawnictwo: Mag
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 849