[65] Jak zdobyć diamentowy pył? – „Wampir z MO”

18 kwietnia 2015 0 przez Aleksandra
Tytuł: Wampir z MO
Autor: Andrzej Pilipiuk
Rok wydania: 2013
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Liczba stron: 382

„Wampir z MO” zabiera nas do znanego już  z „Wampira z M-3” świata polskich wampirów w czasach PRL-u. Tym razem, przeciwnie do tomu pierwszego, nie ma tutaj wątku głównego, opowiadania nie są ze sobą powiązane. Fabuła dalej pije do „Zmierzchu” Meyer, w jednym z opowiadań nawet pojawia się amerykański wampir, ale są i nawiązania do innych wytworów popkultury – Samary z „Ringu” czy najbardziej znanej postaci Pilipiuka – Wędrowycza.

Ciężko wybrać mi opowiadanie najlepsze – wszystkie mają równy poziom i w każdym pojawia się jakiś element, który zachwyca świeżością lub jest wyjątkowo humorystyczny. I tak pierwsze z opowiadań, „Wampir z MO”, jest klasyczną, ale i dobrą, komedią pomyłek, „Hrabina” i „Ostatnia krew” mają fenomenalne zakończenia, a „Gość z Ameryki” pokazuje dziwne i najbardziej absurdalne pomysły majora Nefrytowa. Wszystkie opowiadania w zbiorze są bardzo dobrze dopracowane, w tym samym pilipiukowym stylu. Pełne absurdów, które bohaterowie po prostu akceptują lub nawet nie zwracają na nie uwagi. Stanowią naturalny element rzeczywistości. Wszystkie są niesamowicie humorystyczne, w sposób dobrze znany czytelnikom wcześniejszych książek tego autora. Oczywiście Pilipiuk nie kpi tylko z modnych elementów popkultury, jak wampiry, ale przede wszystkim z realiów. Tych z czasów PRL-u, ale i współczesnych.

Na korzyść „Wampira z MO” przemawia również kreacja postaci. Głównymi bohaterami większości opowiadań pozostają Gosia, Igor i Marek, ale jest i opowiadanie, w którym pierwsze skrzypce gra Radek, brat wampirzycy. Nie są to typowe, znane z tysięcy książek, wampiry. Nie są przeidealizowane, wyniosłe i wspaniałe. Każda z głównych postaci będąca tak zwaną istotą nadprzyrodzoną jest swojska. Zwyczajna, pasująca do naszych realiów i całkowicie normalna. Wampiryzm jest tylko dodatkiem i  to takim, który przysparza więcej problemów niż daje korzyści. A te nawet jeśli się pojawią, to i tak zostaną wyśmiane. Jak to u Pilipiuka.

„Wampir z MO” zapewnia czytelnikowi kilka godzin naprawdę dobrej zabawy. Specyficznej, nieodpowiadającej każdemu, ale stali czytelnicy Pilipiuka na pewno będą zachwyceni. Nie zawiodą się zwłaszcza, że klimat, wydarzenia i kreacja bohaterów jest równie absurdalna i przaśna jak w większość opowiadań Pilipiuka.

>*<
Recenzja bierze udział w wyzwaniu Czytam Fantastykę
Proszę o komentarze 🙂