[64] Cieepło – „Ciemność płonie”

9 kwietnia 2015 0 przez Aleksandra
Tytuł: Ciemność płonie
Autor: Jakub Ćwiek
Rok wydania: 2008
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Liczba stron: 312

Natalia popełniła drobny błąd, który zdarzyć się może każdemu – pomyliła tramwaje. Przez to trafiła w naprawdę nieciekawą okolicę, gdzie zaczepili ją panowie w dresach. Jak to zwykle bywa, nie byli oni uprzejmi, ale na pomoc dziewczynie ruszył starszy mężczyzna, który w zamian dostał zloty medalion. To był drugi i o wiele poważniejszy błąd dziewczyny.

Zdziwiłam się. Ćwiek potrafi napisać książkę bez wulgaryzmów, postaci niemoralnych i krwawych jatek. Książkę, w której pojawiają się normalne, zdrowe uczucia, postacie się przyjaźnią i ryzykują dla siebie życie. Zaskakujące, szkoda tylko, że to jedno z dwóch pozytywnych  aspektów książki. Drugim jest pomysł na fabułę – interesujący i dość nietypowy . Ciężko znaleźć w książkach dworzec chroniący przed ciemnością i tak ciekawą grę, w którą wplatano bohaterów. Niestety, potencjał nie został wykorzystany.

Akcja jest prosta i przewidywalna. Powoli dąży z punktu A do B, który czytelnik już na początku potrafi przewidzieć. Po drodze wprawdzie zdarza się kilka zwrotów akcji i nieco zaskakujących wydarzeń, ale jest ich niewiele i ciężko mówić o jakimś większym szoku. Sporo jest za to tajemnic i niewyjaśnionych zdarzeń. Niestety, pozostają one niewyjaśnione do końca – właściwie niczego się nie dowiadujemy po przeczytaniu książki, a pytania, które gdzieś tam się nasunęły nie mają odpowiedzi. A nie były to jakieś głębokie pytania o sens życia…

Bohaterowie są dobrze wykreowani. Niektórzy. Paru budzi sympatię, ale większość jest doskonale obojętna. Brak postaci, które budziłyby niechęć czy gniew. Te uczucia można ukierunkować tylko w stronę Ciemności, jednak jest ona tak enigmatyczna, że, prawdę mówiąc, nie che się. No i w pewien sposób jest sprawiedliwa, więc i nie do końca ma to rację bytu.

Klimat książki momentami robił się przyzwoity – mroczny, trochę groźny. Strach był niemal namacalny w przypadku Natalii i w chwilach, gdy zmrok nadchodził, a bohaterowie byli poza dworcem. To były naprawdę dobre fragmenty. Niestety, przez większość czasu i strach, i sama Ciemność byli ignorowani, wykpiwani. Szkoda, bo przez to „Ciemność płonie” nie może być nazwana nawet powieścią grozy. A innej nazwy dla niej nie ma.

„Ciemność płonie” nie jest książka ambitną, nawet do takiej nie aspiruje. Właściwie nie jestem pewna, czy zasłuży chociaż na miano „czytadła”, choć czytało się całkiem szybko. Styl Ćwieka pod tym względem się nie zmienił, dalej jest lekki, przystępny. Ale książki nie polecam. Miała duży potencjał, ale przez to jest jeszcze większym rozczarowaniem. Nawet gdy pojawiał się jakiś element, który wydawał mi się jej mocną stroną, parę stron dalej pojawiało się jakieś „ale” i trwało już do końca.

>*<
Recenzja bierze udział w wyzwaniu Czytam Fantastykę
Proszę o komentarze 🙂