[370] Zdradziecka królowa

[370] Zdradziecka królowa

9 sierpnia 2020 2 przez Aleksandra

Lara zrobi wszystko, by ocalić Arena, nawet kosztem własnego życia. Nie ma nadziei na to, by uratować swoje małżeństwo, ale ocalenie kraju staje się dla niej priorytetem. Ponownie więc wciela się w rolę królowej, tym razem jednak bez kłamstw, jawnie przyznając się do swoich umiejętności i celów.

Sensowniej

Zdradziecka królowa fabularnie jest znacznie lepsza niż tom pierwszy. Dzieje się znacznie więcej, a wydarzenia na ogół mają większy sens niż w Królestwie mostu. Ba, nawet zakończenie pierwszego tomu, które budziło duże wątpliwości co do sensu, zostało uratowane. Oczywiście nie mogę napisać, by wszystko było logiczne i sensowne (np. nikt nie wspominał o tym, że Lara ma jakieś magiczne umiejętności samoleczenia, tymczasem patrząc na tempo w jakim wylizuje się ze wszystkiego musi je mieć), ale na ogół nie razi to szczególnie mocno i da się czytać bez zgrzytania zębami. Wynika to również z faktu, że Zdradziecka królowa jest powieścią niesamowicie prostą i lekką, tu naprawdę nie ma się nad czym zastanawiać, po prostu leci się przez strony za fabułą, która potrafi zainteresować.

Wątek „romantyczny” jest w tym tomie mniej rozbudowany. Pojawia się zamiast niego więcej polityki, myślenia o losach Itchicany i całego świata. To też wypada na plus dla książki, bo zupełnie mnie nie przekonywał w poprzednim tomie. Trochę jednak szkoda, że przemyślenia Arena w Zdradzieckiej królowej stale wracają do Lary i ich uczucia, a jego perspektywa wydaje się raczej babska (oceniając stereotypowo), niemniej jako całość wypada to całkiem znośnie i nie dominuje nad resztą fabuły.

Stereotypy?

A jeśli chodzi o stereotypowe ujęcia, to Lara jako postać kobieca zupełnie się z nich wyłamuje. Jest silną bohaterką, po raz pierwszy tak naprawdę widać jak dobrze jest wyszkolona i do czego jest zdolna. To prawdziwa wojowniczka, do tego niegłupia i pod wieloma względami przewyższa Arena – nie jest to jednak nic zaskakującego, skoro to dziewczyna została niemal dosłownie stworzona do walki. Co do reszty bohaterów, to za bardzo się nie zmienili od poprzedniego tomu, ale też znacznie mniej im poświęcono miejsca, więc nawet nie mieli pola do rozwoju. Podobają mi się nowe postaci kobiece, siostry Lary, i mam nadzieję, że w kolejnym tomie będzie ich więcej.

Świat w tej części też się poszerza. Poznajemy nowe królestwa, zawierane są nowe sojusze. W końcu autorka postanawia bliżej przedstawić różne kultury, jakoś różnicować świat. Nadal nie jest to pełny obraz, ale w końcu stał się na tyle przyzwoity, że bez większych problemów można go sobie wyobrazić i nawet uznać za względnie realistyczny. Gdyby tylko polityka chwilami nie wydawała się strasznie naciągana i w końcu pojawiła się mapa…

Duże rozczarowanie jest jedno – konfrontacja między Larą i jej ojcem. Po jego przedstawieniu jako okrutnika, złego człowiek i strasznej potęgi spodziewałam się czegoś więcej niż dostałam.

Zdradziecka królowa to przyzwoita książka na odstresowanie i do poczytania, gdy ma się ochotę na coś lekkiego i przyjemnego. Oczywiście to żadne arcydzieło, ani książka, którą trzeba przeczytać – to jednak zwykły paranormal romance. Niemniej, polecam.

D.L. Jensen, Zdradziecka królowa, przekł. A. Studniarek, Kraków 2020.

Królestwo mostu:
~ Królestwo mostu ~ Zdradziecka królowa ~