[365] Szkoła
27 czerwca 2020Szkoła, czyli moje trzecie podejście do twórczości Dukaja (poprzednie tutaj), opowiada o losach chłopca imieniem Puno, który urodził się w slumsach. Stamtąd trafił w ręce człowieka zajmującego się dziecięcą pornografią, wreszcie do „szkoły” – ośrodka, który powinien go uczyć, ale poza tym przeprowadza eksperymenty na dzieciach.
Minipowieść/opowiadanie jest ciekawe fabularnie – poznajemy kolejne upiorne doświadczenia głównego bohatera i nie sposób odgadnąć, co wydarzy się dalej. Puno trafia w coraz bardziej przerażające miejsca, przy czym warto zwrócić uwagę na różny stopień brutalności jego doświadczeń. Początkowo oddziaływanie jest niemal wyłącznie fizyczne, ale stopniowo groza przenosi się na poziom psychiczny i coraz bardziej postępuje w tym obszarze. Wprawdzie eksperymenty dotyczą ciała Puna, to jednak jego strach jest strachem przed nieznanym, nieokreślaną krzywdą, jaka może go spotkać. To już nie jest prosty lęk przed śmiercią czy przemocą, ale coś znacznie więcej, dotyczy utraty własnej jednostkowości, podmiotowości.
Ciekawie wypada także konstrukcja głównego bohatera. Jest to dziecko właściwie odhumanizowane – pozbawione empatii, podstawowych ludzkich doświadczeń, uczuć. To się właściwie nie zmienia do końca powieści. Jedyne uczucia, jakie dotyczą Puna to strach i gniew. Traktowany jest jako swego rodzaju zwierzątko, na którym można bezkarnie eksperymentować, ale też w podobny sposób się zachowuje. Sięgnięcie przez niego po coś więcej niż zaspokojenie podstawowych potrzeb jest czymś nienaturalnym, godnym kary – jak było w przypadku czytania i pisania. Trzeba jednak przyznać, że jest to „zwierzątko” świetnie tresowane (o wychowaniu nie może tu być mowy). Bardzo szybko uczy się co może, czego nie, ale także innych rzeczy. Przede wszystkim języka, którego kategoria staje się kluczową dla powieści – wszak chodzi w niej głównie o sposób porozumiewania się i to, czy jest możliwe. Nie jest to jednak suchy monolog ze strony Dukaja na temat możliwości. Pisarz pokazuje nam możliwości języka w samej konstrukcji Szkoły – jej język zmienia się wraz z Punem. Odchodzi od początkowej brutalności, wulgarności i małego wyszukania, na rzecz coraz bardziej wysublimowanych konstrukcji. Nie staje się poetycki, ale przeciwnie – coraz bardziej przezroczysty, maksymalnie ułatwiający odbiór, niemal techniczny, co współgra z odhumanizowywaniem Puna.
Szkoła jest udaną minipowieścią/opowiadaniem. Ciekawa, dopracowana, nie nuży, zwłaszcza, że na kilkudziesięciu stronach Dukaj zawarł sporo elementów wartych przemyślenia, zatrzymania się.
J. Dukaj, Szkoła, Kraków 2015.
Jeszcze słowo wyjaśnienia – Szkoła ukazała się po raz pierwszy jako opowiadanie w zbiorze Król Bólu, następnie jako samodzielny utwór w mikropowieściach Wydawnictwa Literackiego. Stąd posługuję się tymi dwoma określeniami.
Słyszałam o tym autorze, ale jeszcze nie miałam okazji zapoznać się z jego twórczością. Myślę, że ,,Szkoła” może być dobra na początek.
Książki jak narkotyk
Myślę, że tak, ewentualnie „Katedra”. Generalnie wydaje mi się, że Dukaja na początek jednak lepiej czytać w mniejszych dawkach, by się oswoić ze sposobem pisania, a nie sięgać od razu po „Lód” czy „Inne pieśni”.
Szkoda, że to miniopowiadanie. Ale poszukam u Ciebie na blogu książek o szkole. 🙂
Szkoda, że to miniopowiadanie. Ale poszukam u Ciebie na blogu książek o szkole. 🙂
O samej szkole zdaje się, że nic nie recernzowałam, motyw znajdzie się u Bonowicz i Andrzejczuk, Magiczna szkoła to „Tajemny ogień” i kontynuacja, poza tym „Drogi Evanie Hansenie”. Poziom tych książek jest jednak zupełnie inny niż u Dukaja.