[323] Nocarz
30 sierpnia 2019Dawno, dawno temu namiętnie czytałam powieści o wampirach. Przyznaję, że nadal mam pewną słabość do tych postaci i jeśli główny bohater nie zaczyna świecić na słońcu, to na ogół z przyjemnością sięgam po powieści z nimi. Oznacza to jednak, że czasami stykam się z dość nieudanymi książkami, jak właśnie Nocarz.
Arlecki zaczyna służbę w białym wywiadzie. Pierwsze zadanie, jakie dostaje jest jednak dość nietypowe – ma zebrać jak najwięcej informacji na temat wampirów. Początkowo uważa, że przełożeni żartują sobie z niego, ale gdy odkrywa tajemnice swojej bazy, szybko zmienia zdanie.
Największym problemem Nocarza jest jego przewidywalność. Niby mamy wojnę, szpiegów, tajne zadania i pełno niebezpieczeństw czyhających na głównego bohatera, ale kolejne tarapaty, w jakie popada są do przewidzenia na długo wcześniej, a ich rozwiązanie też nie jest szczególnie zaskakujące. Podobnie zresztą jak samo zakończenie powieści.
Nocarzowi brakuje także świata przedstawionego – wiemy o nim naprawdę niewiele, w zasadzie tylko podstawy. Myślę, że to bardzo wpływa właśnie na przewidywalność i znudzenie czytaniem – nie ma tu wielu knujących organizacji czy postaci, konfliktów, na dobrą sprawę nie znamy sytuacji politycznej. Same wampiry i ich rząd są podporządkowane jakimś regułom, które też poznajemy jedynie szczątkowo, nie wiemy jak powstały i czy faktycznie walka o nie ma sens.
Świat to jednak nie jedyne, co zostało słabo przedstawione. Brak mi tutaj pewnej wyrazistości postaci – niby prym wiodą potężne i często stare wampiry, ale nie widać w nich głębi. Przypominają bardziej stereotypowo przedstawianych żołnierzy na przepustce – wiecznie dowcipni, niezbyt przejęci, znudzeni. Niby trochę wyróżnia się na ich tle Ultor, ale mam wrażenie, że tylko in minus – mimo swojej potęgi wykazuje się zaskakującą naiwnością lub przerysowaną inteligencją, szczególnie jeśli spojrzeć na zakończenie powieści.
Nocarz nudzi i to właściwie wszystko, co trzeba o nim powiedzieć. Nie polecam nawet jako lekkiej książki na wieczór, chyba że macie problemy z zasypianiem.
Ten cykl jest tak uroczo zabawny, Vesper się prześlicznie nad sobą użala bez praktycznie żadnej przerwy 🙂 Albo to po prostu ja jestem porąbana i bawi mnie to bardziej, niż powinno.
to słaba książka i dosyć naiwniutka , no ale gusta są różne, co kto lubi . Odpadłem przy pierwszym tomi bo niby był lepszy , pod względem literackim, od wypracowania ale niewiele
Oczywiście w żadnym wypadku to nie jest dobra książka, ja ją traktuję jak niezamierzoną parodię, komedię, coś w tym rodzaju. I wtedy bawi 🙂
Ok, ale nadal to słabizna:P .. to już lepiej przeczytać coś pani Wójtowicz .. przynajmniej można się zaśmiać
Chodzi ci o Milenę Wójtowicz? Nie znam jej twórczości, ale szybki przegląd jej książek sugeruje, że faktycznie mogą to być rzeczy łatwe i przyjemne, w sam raz na szybkie odmóżdżenie.
Milena Wójtowicz rzeczywiście pisze lekkie i bardzo zabawne powieści, ale i klimatem i tematyką to zupełnie nie to – Kozak idzie w powieść akcji a słaba komedia wychodzi jej niechcący, z braku umiejętności wykorzystywania klasycznych motywów (i dlatego mi się nie podoba), Wójtowicz z premedytacją tworzy humorystyczną fantastykę w otoczce urban i potrafi zagrać znanymi motywami.
Milena Wójtowicz rzeczywiście pisze lekkie i bardzo zabawne powieści, ale i klimatem i tematyką to zupełnie nie to – Kozak idzie w powieść akcji a słaba komedia wychodzi jej niechcący, z braku umiejętności wykorzystywania klasycznych motywów (i dlatego mi się nie podoba), Wójtowicz z premedytacją tworzy humorystyczną fantastykę w otoczce urban i potrafi zagrać znanymi motywami.
Gdy czytałam „Nocarza” grałam w autorskie RPG, oparte – tak jak ta książka – na „Maskaradzie”. I kurde, amatorska zabawa była lepsza jakościowo, niż ta książka. xD
Jakoś mnie to nie dziwi xD
Podziękuję, uwielbiam książki o wampirach, ale skoro to środek nasenny, to nie warto xd
Zdecydowanie nie warto 😉
Też przechodziłam okres fascynacji wampirami, ale razem z książkami Anne Rice, które chyba są sporo lepsze od „Nocarza”.