[322] Nazywam się Milion

[322] Nazywam się Milion

27 sierpnia 2019 2 przez Aleksandra

Milion straciła pamięć. Nie wie kim jest, kim była i czy ma bliskich. Od lat próbuje ją odzyskać, niestety bez skutku. Kirski jest samotnym ojcem, dobrym policjantem, ale ma swoje problemy. Na ich skutek poznaje Milion i postanawia wykorzystać każdą możliwość, by pomóc dziewczynie. Jednocześnie nie może tego robić bez przerwy – wciąż poszukuje handlara dopalaczami i prowadzi życie rodzinne.

Nazywam się Milion jest powieścią wielowątkową. Najważniejsze stają się perypetie policjanta oskarżonego o ujawnienie tajnych informacji oraz tajemnicza Milion, która straciła pamięć. Są to zarazem najciekawsze wątki powieści. Jednakże obok nich obserwujemy rozwijającą się sprawę poszukiwania producenta i handlarza dopalaczami, życie policjantów po służbie, zazdrość i samotność starszej kobiety, walkę o niezależność sądów… Te wszystkie wątki w dużym stopniu zazębiają się, tworząc skomplikowaną powieść, która na pewno nie może znudzić – dzieje się w niej zbyt wiele, zbyt wiele tajemnic stale pozostaje do odkrycia. Jednocześnie nie da się ukryć, że niektóre wątki czy poruszane tematy zdają się być przesadzone, zbędne, jakby dodane na siłę i nie do końca wiadomo po co – choćby choroba głównego bohatera z początku książki – pojawia się, ale nie ma większego znaczenia.

Krawczyk bardzo mocno osadza swoją książkę w realiach Polski z 2018 roku. Poczytamy w niej o sporach o sądy, o dopalaczach i innych problemach, z jakimi wówczas zmagało się społeczeństwo i rząd, ale także usłyszymy popularną wówczas muzykę, czy przeżyjemy jeszcze raz emocje związane z mistrzostwami. Jednocześnie nie zapomnimy o polskim romantyzmie, który zdaje się otaczać nas (i jest tak od ładnych paru lat) z każdej strony. Ten mickiewiczowski tytuł to nie przypadek, nie przez przypadek też właśnie Mickiewicz wpadł w ręce Milion. Chyba nie ma bardziej polskiego utworu i autora w większym stopniu wpływającego na polskie społeczeństwo mimo upływu lat. Wymownym staje się wręczenie utworów Mickiewicza dziewczynie niestabilnej emocjonalnie, wciąż żyjącej w przeszłości, której nie rozumie. Symboliczne i w kontekście jej kreacji, i w konstrukcji świata. Świata tak realnego, że stanowiącego niemal wierną kopię naszego sprzed roku.

Symbolizmu Krawczyk zresztą nie unika. Tak jak ważny jest powracający trop mickiewiczowski, tak samo ważne stają się piosenki, cytaty zamieszczone na końcu powieści, Preambuła do Konstytucji RP na początku. Taka otoczka sprawia, że tak naprawdę powieść staje się opowieścią o Polsce danego okresu. Właściwie zaryzykuję stwierdzenie, że Polska staje się osobnym bohaterem powieści – pogardzanym, wykorzystywanym i niby wywyższonym, niczym w piosence Muńka Staszczyka.

Bohaterowie, ci standardowo wprowadzeni, również są interesujący. Znów – najważniejszymi są Milion i Pascal Kirski. Muszę przyznać, że naprawdę dobrze ich wykreowano. Kirski to trochę stereotypowy policjant w starym stylu – uczciwy, skoncentrowany na swojej pracy, ale i towarzyski, lubiący sport i picie z kolegami. Jeżeli czytaliście Bezpańskiego, to możecie go sobie osadzić wśród opisanych tam policjantów z czasów MO, będzie całkiem nieźle pasował.

Milion jest inna – to kobieta zagubiona, przestraszona, w jej umyśle pojawiają się strzępy historii, ale nie potrafi ona ułożyć ich w spójną całość. Jej rozchwianie emocjonalne z tego powodu wypada naprawdę wiarygodnie. Nie jest też jedyną postacią w powieści, która ma na tym tle problemy, podobnie jest z matką Kirskiego – kobietą samotną, ale na własne życzenie, toksyczną, ale pragnąca bliskości i ciepła. Te kobiety wypadają naprawdę ciekawie, kiedy patrzy się na nie równolegle – obie na swój sposób utraciły tożsamość, ale jak inaczej sobie z tym radzą.

Postaci drugoplanowe także robią wrażenie – są spójne, charakterystyczne i ciekawe. Z jednym wyjątkiem – psycholog zdaje się być poprowadzony w sposób zbyt pretekstowy. Potrzeba czarnego charakteru, który będzie chciał się zemścić na głównym bohaterze? Oto i on, obrażony za pierdołę, w sposób absolutnie dziecinny i mało wiarygodny. W ogóle mam wrażenie, że cały wątek potrzeby wizyt u psychologa jest nieco zbędny, zwłaszcza, że zostaje jakby urwany – nie ma kontynuacji, nie ma jakichś regularny spotkań i zdaje się, że nie ma ku nim szczególnych powodów. Po prostu – policjant w powieści kryminalnej musi mieć problemy, musi spotykać się z psychologiem, bo tak i już, to jakby odhaczony wyznacznik współczesnej wersji gatunku. Trochę za tanie rozwiązanie, jak na tak skomplikowaną książkę.

Nazywam się Milion jest powieścią bardzo ciekawą. Wielowątkowa, skomplikowana i tajemnicza, sprawi, że przez kilka wieczorów trudno będzie się oderwać od czytania, a i rozrusza szare komórki przy próbach domyślenia się co kto zrobił i dlaczego. Ma kilka wad, ale myślę, że można przymknąć na nie oko – w tak obszernej książce trudno, by wszystko grało i podobało się każdemu.

K. Krawczyk, Nazywam się Milion, Warszawa 2019.