[297] Inne pieśni
7 marca 2019Na okładce powieści czytamy, że „Inne pieśni można czytać na wiele sposobów: jak powieść przygodową, fantasy, science fiction albo traktat filozoficzny. W każdym przypadku jest to znakomita i wciągająca lektura…”. Myślę, że dobrym początkiem recenzji będzie, jeśli już teraz napiszę, że w żadnym razie tak nie jest. Inne pieśni wciągające nie są, nad znakomitością też się zastanawiam.
Nie zrozummy się źle: to jest dobra książka. Naprawdę widać, że autor się napracował i wszystko przemyślał. Dobrze wypada pod kątem konstrukcji: przemiana Hieronima, odgrywanie tych samych scen z odwróceniem ról i nadanie im nowego znaczenia, do tego rozmach z jakim skonstruowano cały świat powieści – to wszystko robi wrażenie i może zachwycać, nie przeczę. Tylko że pisząc o Formie, wpływach, rolach etc. Dukaj staje wobec określonej tradycji literackiej. Wobec Gombrowicza, wobec Witkacego. A ja nie mogę się oprzeć wrażeniu, że nie wychodzi z tego starcia zwycięzco, nie staje na równi. Nie wystarczy 5 razy na stronę napisać „Forma” czy „morfa”, by coś z tego wynikało. Można to zaprezentować na przykładzie postaci – Dukaj to robi przy pomocy Berbelka. Tylko na litość, to samo można zaprezentować na połowie treści tej powieści, nie potrzeba aż 600 stron.
Poza tym, czy dobra powieść fantasy/science fiction może nudzić? Długo zadawałam sobie to pytanie, ale wydaje mi się, że jednak nie powinna. A Inne pieśni nudzą nielitościwie. Fabułę znalazłam dopiero w połowie powieści, to co było wcześniej niewiele do niej wnosiło. To była sztuka dla sztuki, jakieś przedstawienie świata i rozważania filozoficzne. Wciskane tam, gdzie coś zaczynało się dziać, gdy robiło się ciekawie. Zabijające akcje i nieciekawiące, bo często nawet nie odnosiły się nawet do bieżących wydarzeń, nie były też szczególnie nowatorskie. W drugiej połowie zresztą też się pojawiały, też w niezbyt odpowiednich miejscach, ale było ich mniej. Jednocześnie autor przerzucił się na opisy przemyśleń postaci, wprowadzał sporo wydarzeń pobocznych, a należące do głównej osi fabuły często pojawiały się opisane w dość skrótowy, symboliczny sposób. Ważniejsze stają się alternatywy, możliwości, niż właściwa fabuła. Ma to sens jeśli zważyć na tematykę i przesłanie powieści, nie przeczę. Ale nie mówmy wtedy o „znakomitej i wciągającej powieści fantasy”.
A postacie? Wspomniałam świetną konstrukcję Hieronima, ale jeśli chodzi o mistrzostwo pod tym względem to tyle. Mam wrażenie, że pozostałe postaci są dość wyblakłe. Zyskują chwilami trochę więcej charakteru, ale to jeszcze za mało, by mówić o szczególnie rozbudowanej czy ciekawej konstrukcji. Większość z nich bardzo szybko umyka z pamięci i gdy nagle się pojawiają po kilkudziesięciu stronach, trudno skojarzyć skąd się wzięły i kim właściwie są. Oczywiście wyjątkiem są te pojawiające się regularnie, ale i im nie przypisałabym szczególnie wielu cech.
Inne pieśni mnie zmęczyły. Doceniam pracę włożoną w powstanie, doceniam konstrukcję. Pod tym katem to naprawdę dobra powieść. Myślę jednak, że to za mało, szczególnie, jeśli czyta się je po cudownej Katedrze.
J. Dukaj, Inne pieśni, Kraków 2003.