[289] Katedra

[289] Katedra

24 stycznia 2019 0 przez Aleksandra

Pierre Lavone zostaje wysłany na Izmirady, by zbadać sprawę Izmira Predu – mężczyzny, który dawniej poświęcił się dla dobra załogi swojego statku, a teraz przypisuje mu się świętość. To od księdza zależy, czy rzeczywiście uzna się go za świętego, co byłoby szansą na przetrwanie dla Izmiradów.

Opowiadanie Dukaja jest średnio interesujące fabularnie – to raczej nie jest coś, co czyta się z zapartym tchem, bo i problem nie jest szczególnie ważki, a wydarzeń w gruncie rzeczy niewiele. Ciekawość budzi jedynie przedstawienie tytułowej Katedry, interesujący jest sam koniec. Czy jednak rzeczywiście za jego wieloznacznością czai się jakiś niespotykany kunszt? Moim zdaniem nie – jest to po prostu fragment dobrze podlegający interpretacji, ale nie stawiający nowych pytań. To raczej klasyczne zetkniecie z Innym lub szaleństwo – jak sobie na to odpowiemy jest już naszą sprawą.

Katedra uwiodła mnie warstwą językową. To naprawdę coś, co na długo pozostanie mi w pamięci, bo Dukaj pokazał rzadko spotykaną maestrię pod tym względem. Zdania pod kątem swojej budowy i długości doskonale współgrają ze stanem głównego bohatera – początkowo są krótkie, jakby nieco urwane, kiedy ksiądz wie jeszcze niewiele na temat Katedry i rzekomego świętego, wraz z rosnącą wiedzą się wydłużają i nabierają płynności, by w ostatnich partiach tekstu na powrót stać się urwanymi. Tym razem jednak w zupełnie inny sposób – wieloznaczny, niepokojący.

Czy Dukaj stanie się jednym z moich ulubionych pisarzy? Nie wiem, to się dopiero okaże za parę powieści. Katedra była przyzwoita, ale poza językiem mistrzostwa jeszcze u niego nie widzę, nie do końca też rozumiem aż takie zachwyty jego twórczością.

J. Dukaj, Katedra, 2017.