[262] Zmiana
13 sierpnia 2018Cassie i Jack pogodzili się, jednak nie oznacza to, że w ich związku zapanuje sielanka. Muszą mierzyć się z wszędobylską prasą, plotkami, wzajemny brakiem zaufania. Na dodatek powraca była żona Jacka i stara się utrudnić im życie…
Największym problemem tego tomu jest to, że wiemy jak się kończy za sprawą epilogu poprzedniego. Wszystkie dramy nie robią już takiego wrażenia, nie zastanawiamy się, czy miłość Jacka i Cassie przetrwa, czy czasem się nie rozstaną. Do tego dochodzi przedstawienie ostatnich wydarzeń Rozgrywki z perspektywy Jacka – aż się w pewnym momencie zaczęłam zastanawiać, czy autorka czasem nie ma jakiegoś limitu stron do wypełnienia i nie bardzo wie jak to zrobić. Książka absolutnie nie trzyma w napięciu, nie ciekawi, co będzie dalej. Tym bardziej, że pewne wydarzenia z żoną Cartera były do przewidzenia już w poprzednim tomie i wcale nie zaskoczyły… Zresztą nie one jedne.
Zmiana oferuje nam pełen pakiet negatywnych emocji i ledwie przebłyski jakichś jaśniejszych. W dużej części skupia się na ukazaniu jak problematyczne są związki z osobami znanymi, rozpoznawalnymi i trudne chwile, w których życie prywatne przestaje takie być. Mogłoby być ciekawie, gdyby nie zachowania bohaterów, które bywają iście gimnazjalne. To, co dzieje się na trybunach z pewnością w jakimś stopniu ma miejsce w realu, niemniej naprawdę brak tam czegoś radosnego – jedna osoba przyjazna i cały tłum wrogów. Do tego samotność, kłótnie między Jackiem i Cassie, ich wieczne tajemnice przed sobą, niedomówienia, przemilczenia… Nie tak się opisuje i tworzy szczęśliwy, kochający związek, nie tak się przekonuje czytelnika o uczuciu między bohaterami, raczej o toksyczności ich relacji.
Zresztą sama konstrukcja Jacka wskazuje na to, że coś z nim nie tak – jego agresja, zaborczość, ciągłe powtarzanie, że bez Cassie nie da sobie rady, nie przeżyje. Rany borskie, przecież to jawne sygnały, że od gościa należy uciekać a nie wybaczać kolejne błędy. Nie ma w tym nic z romantyzmu. Cassie jednak wybacza, cierpi, wybacza… I na tym kończy się jej rola w tej części. To można fajnie przedstawić w kontekście trudniej sytuacji rodzinnej – jak wpływa na bohaterów, ich osąd rzeczywistości i związku, ale autorka tego nie robi, najwyraźniej uważa że to doskonałe podkreślenie miłości. Oh, główna bohaterka jeszcze walczy o zachowanie pracy mimo namawiania do rezygnacji przez Jacka, bo przecież rozwija tam swoją pasję i robi to, o czym marzyła… Tylko w sumie nie do końca wiemy, co robi.
W The Perfect Game jest całkiem sporo scen 18+ i aż żałuję, że nie bardzo mogę tu wstawić opis takiej. Jeden by wystarczył, bo wszystkie są takie same – autorka używa tych samych słów, zachowany ten sam schemat: bohaterowie nawet poruszają się za każdym razem identycznie. Brak w tym finezji, jakiegoś rozbudowania… Może opisy z 50 Twarzy Greya były naiwne i niezbyt finezyjne, ale słowo daję – przy tych autorstwa Sterling zaczęłam za nimi tęsknić.
To nie była dobra książka. Trudno mi ocenić, czy gorsza od tomu pierwszego, wydaje mi się, że raczej na równym mu, niewysokim, poziomie. Przy Rozgrywce pisałam, że spodoba się tylko fanom romansów i podtrzymuję to – nikt inny nie będzie się cieszył lekturą.
J. Sterling, Zmiana, Kraków 2018.
czytampierwszy.pl
The Perfect Game
~ Rozgrywka ~ Zmiana ~ Słodkie zwycięstwo ~