[261] Rozgrywka

[261] Rozgrywka

10 sierpnia 2018 0 przez Aleksandra

Bardzo dawno nie czytałam romansów. Ani mnie do nich nie ciągnęło, ani czasu nie było, bo lista lektur na wczoraj się nie kończyła. W wakacje postanowiłam jednak trochę odpocząć i pod tym względem trylogia The Perfect Game wydawała się całkiem kuszącą i rozsądną opcją.

Cassie jest początkującą fotografką, Jack obiecującym baseballistą. Zdaje się, że nic ich nie łączy, ale kiedy poznają się na studenckiej imprezie od razu zaczyna iskrzyć. Bardzo szybko zostają parą, ale muszą się mierzyć z wieloma problemami.

Rozgrywka jest romansem i niczym więcej. Nie ma tu rozbudowanego (ani prymitywnego) tła obyczajowego, nie ma żadnego wątku poza miłosnym. Bohaterowie mają oczywiście swoje pasje, ale ta należąca do Cassie nie ma znaczenia dla fabuły, a Jacka opisywana jest w zasadzie tylko przez pryzmat miłości i kłopotów jakie się pojawiają w pogodzeniu jej ze związkiem. Już samo to sprawia, że Rozgrywka jest książką przeznaczoną dla fanów romansów i nikt inny raczej nie znajdzie w niej niczego dla siebie.

Ale i fajni romansów mogą poczuć się zawiedzeni – miłość Cassie i Jacka pełna jest kłopotów, ale brak w niej uroku, romantyzmu, tak typowego dla gatunku. Para wiecznie (często niedorzecznie) się kłóci, nie ufa sobie, do tego dochodzą dziwne sytuacje, w które miesza je autorka, niemal wyciągnięte z opery mydlanej. Chyba mają być zwrotami akcji budującymi napięcie, ale niestety – są tak ograne, że nietrudno przewidzieć jak się skończą i nie budzą emocji.

A skoro o końcu mowa – nie ma w nim nic zaskakującego czy ciekawiącego. Gdybym nie miała kolejnych dwóch części na półce, to pewnie nie sięgnęłabym po kontynuację. Sterling nie pozostawia niedomkniętych wątków, tajemnic – niczego, co mogłoby sprawić, że pojawia się ochota na poznanie dalszej historii. W zasadzie Rozgrywka może uchodzić za zamkniętą opowieść.

Sprawy nie ratują bohaterowie. Melissa i Dean są po prostu typami najlepszych przyjaciół głównych bohaterów – niby dbają o pierwszoplanowe postaci, pomagają, ale pojawiają się tylko w chwili, gdy potrzebny jest ratunek. Nic poza tym – żadnych własnych celów, marzeń, w tym tomie nawet nie dowiadujemy się co i po co studiują. Dziadkowie Jacka to ci typowi, uroczy i moralizujący bohaterowie, którzy pocieszą kiedy trzeba i pouczą, że miłość jest najważniejsza. A głowni bohaterowie nie wypadają lepiej. Cassie żyje tylko miłością do Jacka, lubi robić zdjęcia (pasja Jacka jest opisywana w znacznie bardziej wiarygodny i rozbudowany sposób) i ma nieciekawą sytuację rodzinną. Jacka niejednokrotnie nazywa się dupkiem, ale trzeba przyznać, że do obojga bohaterów pasuje to określenie doskonale – żadne nie potrafi być miłe, a ich pierwsze spotkanie jest raczej polem do rozwoju nienawiści niż miłości, zresztą podobnie jak wszystkie kolejne. Obojgu brakuje głębi – mam wrażenie, że wszystkie cechy są trywialne, powierzchowne i w postaciach nie ma nic innego. Doskonale wiemy w jaki sposób się zachowają, bo nie są postaciami, które posiadają pełną paletę emocji czy cech. Wystarczy znać ze dwa wydarzenia z przeszłości każdego z nich i możemy przewidzieć absolutnie każde zachowanie.

Historia nie zauroczy wątkiem miłosnym, nie zaciekawi zwrotami akcji, nie sprawi, że pokochamy bohaterów. Trudno mi powiedzieć, czy jest coś, co może się w niej spodobać. Faktem jest, że czyta się dość szybko, ale dla mnie nie jest to zaleta – wynika z prostego języka, niewielkiej liczby opisów i braku jakiegokolwiek powodu do zatrzymania się i namysłu.

J. Sterling, Rozgrywka, Kraków 2017.
czytampierwszy.pl

The Perfect Game

~ Rozgrywka ~ Zmiana ~ Słodkie zwycięstwo ~