[256] Portal zdobiony posągami
9 lipca 2018Huberath to pisarz, z którego twórczością chciałam się zapoznać od dawna i jakoś do tej pory nie wychodziło. W końcu przypadkiem trafiłam na Portal zdobiony posągami i pomyślałam, że może czas najwyższy nie tylko planować, a jeszcze przeczytać. Z całą pewnością jest to początek ciekawej przygody z książkami tego autora.
Ioanneos znajduje się w ośrodku szkoleniowym na pustkowiu. Dni upływają tam monotonnie, a jedynym urozmaiceniem jest udział w wykładach na temat historii sztuki. Nie wszystkie wykłady są jednak normalne – jedne bezpośrednio wiążą się z tematami snów bohatera, inne wyśmiewają pozostałych uczestników. Na dodatek zachowanie uczestników konferencji bardzo odbiega od zwyczajnego w takich okolicznościach…
Huberath bardzo zręcznie wprowadza tajemniczy klimat powieści, poprzez stopniowe jej odrealnianie – początkowo konferencja historyków niczym nie odbiega od normalnej konferencji, by z czasem pojawiały się kolejne rysy na przedstawionej rzeczywistości, a wraz z nimi zagubienie głównego bohatera. Czytelnik wraz z nim zastanawia się nad kolejnymi dziwnymi wydarzeniami, próbuje je sobie tłumaczyć i choć do pewnych rzeczy dochodzi (powinien dochodzić) wcześniej niż Ioanneos, to z całą pewnością się nie znudzi – miejsce pytań, na które znajdujemy odpowiedź, zajmują inne. I tu wychodzi drobna wada książki – na pewne pytania odpowiedzi nie ma do końca, a są to pytania towarzyszące właściwie od początku. Poza tym książka urywa się w momencie, w którym do niczego nie dochodzimy, pytanie do czego powieść dąży zostaje zawieszone bez odpowiedzi i jest to chyba najbardziej irytujący zabieg z możliwych. Oczywiście świetnie daje się go interpretować – może jest to sugestia, że w gruncie rzeczy nic nie ma znaczenia – ani kim jesteśmy, ani do czego dążymy, życie także…
Właściwie Portal zdobiony posągami daje się interpretować w znakomity sposób pod każdym kątem – słabo zarysowane charaktery bohaterów i ich stałość zyskuje znaczenie dopiero w kontekście odkrycia, którego dokonują, rysy na rzeczywistości w kontekście zrozumienia gdzie właściwie są, poszczególne wykłady w kontekście innych wydarzeń. Do tego użyteczna jest znajomość kontekstów kulturowych i z historii sztuki – jestem pewna, że bardziej obeznani w tej dziedzinie sporo zrozumieją analizując przywołane dzieła. Powieść jest naprawdę świetna pod kątem konstrukcyjnym i wiele w sobie ukrywa. Nie sądzę, by ktoś mógł powiedzieć po jej przeczytaniu „wszystko rozumiem”, ale z całą pewnością nie jest to wada – powieść daje się odkrywać wiele razy, za każdym razem na nowo i jest jedna z tych książek, do których warto wracać.
Portal zdobiony posągami jest książką trudną w jednoznacznej ocenie. Z jednej strony można uznać ją za naprawdę beznadziejną – płascy bohaterowie, fabuła, która do niczego nie dąży, nuda i do tego szowinistyczne wstawki („Piersi kobiety należą do jej męża i nikogo innego, nawet do niej samej.”). Z drugiej zachwyca tajemniczością, warstwą symboliczną, niejednoznacznością prezentowanych scen i konstrukcji świata. Książka, która nie każdemu się spodoba, ale na pewno warta przeczytana – choćby po to, by mieć na jej temat jakieś zdanie lub stwierdzić, że wymyka się ocenie. Polecam czytać powoli, zastanawiając się and poszczególnymi wydarzeniami – inaczej może znudzić lub stać się niezrozumiałą.
M.S. Huberath, Portal zdobiony posągami, Lublin 2012.