[236] Poszerzenie pola walki
17 lutego 2018Houellebecq jest autorem, po którego sięgam bardzo chętnie, ale nie za często – na dłuższą metę strasznie dobija. Pisarz bardzo brutalnie i smutno ocenia współczesność, zwykle nie dostrzega w niej elementów jasnych i dobrych, a nawet jeśli, to potrafi sprowadzić je czegoś występnego. Nie inaczej jest z debiutanckim Poszerzeniem pola walki.
Główny bohater jest informatykiem w dość dobrze prosperującej firmie. W chwili zawiązania fabuły dostaje polecenie przeprowadzenia szkoleń z obsługi oprogramowania sprzedanego ministerstwu w miejscowościach dość odległych od Paryża.
Kwestia seksualności jest stałym motywem w powieściach Houellebecqa, nic więc dziwnego, że pojawiła się także w jego debiucie. Warto zwrócić uwagę, że jest to seksualność niespełniona – bohaterowie, w przypadku których poruszana jest kwestia życia intymnego, mają z nim problemy, nie mogą znaleźć partnera. Pisarz jednocześnie utożsamia erotykę z uczuciowością i miłością, które nie są możliwe do osiągnięcia we współczesnym świecie. Owszem, przysługują młodym i pięknym, jednakże jest to seksualność i miłość na swój sposób występna – skryta w morkach nocy, opuszczonych miejscach, zasługująca na najwyższą karę – karę śmierci.
Inny stały motyw powieści, pojawiający się także w Poszerzeniu pola walki, to podróż i tak, jak w kolejnych powieściach Houellebecqa, tak i tu jest to podróż, która niczego nie uczy. Bohaterowie wyjeżdżają i wracają tacy sami. Dodatkowo podróże stają się często bezcelowe – bohater udaje się w jakieś miejsce, ale w gruncie rzeczy niczego tam nie znajduje, niczego nie spotyka i często nawet się niczego nie spodziewa. W nowych miejscach spotka się sam ze sobą i nie jest to spotkanie, które może przynieść coś dobrego, uświadamia tylko beznadziejność własnej sytuacji, życia, ale nie jest to nowe odkrycie.
Oczywiście stałe motywy i ich ciekawe, choć stałe ujęcie, to nie wszystko. Liczy się także sama fabuła, która nie jest szczególnie rozbudowana. Sprowadza się głownie do podróży i przeprowadzanych szkoleń, a także poszukiwania partnerki seksualnej przez towarzysza głównego bohatera. W gruncie rzeczy staje się tylko pretekstem do snucia rozważań na inne tematy – właśnie seksualności, depresji, stosunków międzyludzkich. W efekcie opis wydarzeń przetykany jest miniesejami na poszczególne tematy i to widać – styl wypowiedzi staje się suchy (a trzeba pamiętać, że i tak Houelbecq pisze stylem niemal pozbawionym środków stylistycznych i obrazowości), racje przedstawiane są w sposób bezpardonowy i nie ma miejsca na dyskusję. Nie oznacza to jednak, że autor pisać nie umie. Wprost przeciwnie – jego kunsztu dowodzi bardzo zręczne mieszanie czasów i sposobów narracji – tak umiejętne, że właściwie nie zauważa się tego w trakcie czytania, a instynktownie uznaje narratora powieści za inteligentnego faceta, który mylić się nie może, skoro tak zręcznie przewiduje przyszłość. Instynktownie przez to przyjmuje się poglądy autora za swoje i dopiero po zakończeniu zastanawia nad nimi.
Wielokrotnie zastanawiałam się, dlaczego Houellebecqowi zarzuca się ksenofobię, bark tolerancji i inne tego typu urocze cechy. Już nie muszę, w Poszerzeniu pola walki znajduje się całkiem sporo fragmentów przekonujących, że są to cechy, które spokojnie można przypisać jego twórczości, przynajmniej tej wczesnej i warto o tym pamiętać przy czytaniu.
Poszerzenie pola walki jest ciekawą powieścią. Może nie tak zręcznie i ciekawie napisaną jak kolejne książki autora, może chwilami rażącą brakiem „poprawności politycznej” i nie dającą aż tak do myślenia, ale stanowi ciekawy wstęp i uzupełnienie do ciekawej twórczości jednego z ważniejszych pisarzy literatury współczesnej.
M. Houellebecq, Poszerzenie pola walki, Warszawa 2015.