[Do zobaczenia] Anne

31 października 2017 0 przez Aleksandra
anne netflix

Jako dziecko uwielbiałam Anię z Zielonego Wzgórza. Podobała mi się sama główna bohaterka – odważna, inteligentna, z bujną wyobraźnia, kochająca książki. Podobał mi się też ciepły klimat powieści, która nawet jeśli poruszała trudniejszą tematykę, to jednak w sposób dający nadzieję na lepsze dni. Przez filmy o Ani jakoś nigdy nie dałam rady przebrnąć, bo strasznie mnie nudziły. Za to na serial czekałam od pierwszej zapowiedzi licząc na wiele i nie przeliczając się.

Anię poznajemy, gdy Mateusz odbiera ją ze stacji i zabiera do Zielonego Wzgórza. Po początkowych problemach dziewczynka zostaje w domu Cuthbertów, zaczyna chodzić do szkoły i zawiera pierwsze przyjaźnie.

Ania w produkcji Netflixa nie ma w sobie tego pozytywnego i ciepłego klimatu, co książka. Dziewczynka mierzy się z traumatycznymi przeżyciami z przeszłości, odrzuceniem przez rówieśników i sąsiadów. Dają o sobie znać także jej braki w wychowaniu – nie zawsze wie, jak należy się zachować lub co powiedzieć. Było to moje pierwsze zaskoczenie, niekoniecznie na plus dla serialu. Owszem, poruszenie trudnej tematyki, dodanie realizmu serialowi w zasadzie jest pozytywnym zjawiskiem, sprawiającym, że prezentowane treści stają się bardziej uniwersalne i pouczające. Anne przestaje jednak być serialem tylko rozrywkowym i zastanawiam się, czy rzeczywiście sięgając po wszystkie produkcje musimy dostać jakąś mroczną przeszłość, straszne przeżycia i inne traumy, by opowieść nas zainteresowała? Przecież i bez tego oryginalna Ania była bardzo dobrą serią powieściową, nadal zachwyca dziewczęta na całym świecie.

Zaskoczył mnie też wątek feministyczny – Maryla zaczyna uczestniczyć w spotkaniach koła matek, zastanawia się nad przyszłością Ani i własną przeszłością, utraconymi możliwościami. Kolejny element, który sprawia, że serial staje się poważniejszy, ale dla odmiany mi się spodobał. Spojrzenie na matki rozmawiające o przyszłości swoich córek, które według nich będą mogły robić to, co będą chciały, będą inne, wykształcone, a z drugiej strony planujące im życie i mówiące czego by chciały, są po prostu cudownie ironiczne. Jeszcze bardziej podobał mi się moment, kiedy Ania złamała tabu i szanowne, postępowe kobiety stwierdziły, że nie ma miejsca dla Maryli wśród nich.

Kiedy lata temu czytałam powieść Montgomery nie zwracałam szczególnie dużej uwagi na słownictwo Ani. Jasne, gdzieś tam zauważyłam, że jest wyszukane, ale nawet nie jestem pewna, czy było to moje spostrzeżenie, czy może narratora powieści. W serialu sposób mówienia Ani chwilami naprawdę niesamowicie bawi i jednocześnie zachwyca. Właśnie w patetycznych słowach odnajduję prawdziwą Anię Shirley, już niekoniecznie w jej przeszłości i przygodach. No i jeszcze w grze aktorskiej Amybeth McNulty, wcielającej się w główna bohaterkę. Jest absolutnie cudowna i wiarygodna, mam nadzieję zobaczyć ją w jeszcze wielu filmach.

 

Anne bardzo mi się podobała, mimo tych paru uwag krytycznych. Jest po prostu zupełnie inna niż się spodziewałam – znacząco różni się od rudowłosej dziewczynki z Avonlea, podobnie jak to, co przeżywa. Trudno ocenić czy to dobrze, czy źle – większy dramatyzm na pewno ciekawi i aż chce się oglądać kolejne odcinki. Nie ma co się jednak nastawiać na powrót do Zielonego Wzgórza z powieści Montgomery. Prawdopodobnie dzięki temu trafi jednak do szerszego odbiorcy i na pewno go nie zawiedzie.

Tytuł: Anne

Rok produkcji: 2017

Liczba sezonów: 1

Liczba odcinków: 7