[211] Siła niższa

[211] Siła niższa

18 lipca 2017 0 przez Aleksandra

Kilka dni temu zachwycałam się Dożywociem, czyli debiutancką powieścią Marty Kisiel. Była absolutnie cudowna i wad się w niej dopatrzyć nie mogłam, ale z Siłą niższą już tak różowo nie jest.

Po pożarze w Lichotce Konrad Romańczuk i jego dożywotnicy są zmuszeni przeprowadzić się do domu na granicy miasta. Wiąże się to niestety z wieloma niedogodnościami – mniejszą swobodą dla mieszkańców, utratą kontaktu z bliskimi, ale i kosztami: życie w mieście kosztuje, zwłaszcza, że do nowego domu przychodzą rachunki. Romańczuk więc ponownie rzuca się w wir obowiązków i pracy, a reszta bohaterów reszta szuka sobie nowego zajęcia.

Zacznijmy od tego, co się nie zmieniło i nadal zachwyca: Siła niższa wciąż jest pisana tym samym ironicznym stylem z dużym dystansem do opisywanych wydarzeń i postaci. Nadal pojawiają się nawiązania do innych utworów, jest się z czego pośmiać. Pod tym względem powieść w żaden sposób nie zawodzi.

Problem pojawia się w przypadku postaci. Po pierwsze nastąpiło straszne i wtórne zdemonizowanie Konrada. Kisiel po raz kolejny sięgnęła po chwyt zaprezentowany już w Dożywociu: biedny Romańczuk zapracowany jest, wszystko poza czubkiem własnego nosa mu umyka i na nic uwagi nie zwraca. O ile w Dożywociu to nie przeszkadzało i wydawało się uzasadnione, to tutaj mamy po prostu powtórkę z rozrywki z zaledwie jedną różnicą: to Turu zmusza Konrada do zrozumienia jaki błąd popełnia a nie Szymon, sam schemat jednak jest niezmieniony.

Turu zresztą też nie jest szczególnie dobrze skonstruowaną postacią. To, co najbardziej mnie uderzyło, to jego podejście do przysłów. Kisiel pisze, że wiking niby zna ich wiele, ale problem w tym, że wszystkie odnoszą się do pewnej części ciała. A w drugiej połowie książki nagle zna ich w ogóle mnóstwo i nie wszystkie (czy w ogóle którekolwiek?) odnoszą się do tejże części ciała, a problemem jest to, że je po prostu przekręca. Drastycznie, nie da się tego przeoczyć, zwłaszcza, że przekręcenia pojawiają się nagle i w dużej ilości. Postać przez to zaczyna wydawać się głupsza niż była. Turu na początku był zwyczajnym chłopem: pracować potrafił, miał dobre serce, myślał logicznie i potrafił to przedstawić. Natomiast w drugiej połowie wydaje się po prostu głupszy niż jest w istocie. Z tym dobrym sercem, to też jakoś wybiórczo wychodzi: troszczy się o Licho, martwi się o Carmillę, ale dla reszty już takiego współczucia nie ma…

Mam też problem z Krakersem, którego zniknięcie i pojawienie się nie jest należycie uzasadnione. Pod koniec Dożywocia dowiadujemy się, że przeszedł przez portal w Lichotce, odwiedził Kusych i dał znać, że żyje a potem trafił do nowego domu i wył w rurach. Na początku Siły niższej czytamy, że dalej wyje w rurach, bo nie sięga do piekarnika. Pod koniec tomu wychodzi jednak spod ziemi w trakcie burzy i wprowadza się do domu już normalnie. Kto mi wyjaśni, dlaczego nie wyszedł z rur wcześniej, co robił pod ziemią i dlaczego nagle może normalnie mieszkać w domu a nie w rurach?

Na szczęście są postacie, które w tym tomie zyskują lub wprowadzone są po prostu fantastycznie. Przede wszystkim zyskuje Carmilla, agentka Konrada. Wcześniej kobieta-wamp, przerażająca, irytująca i pozbawiona uczuć wyższych, zyskuje bardziej ludzki rys. Ma uczucia, boi się, martwi i kocha. Moje serce skradł również Tsadkiel, choć początki były trudne. Przemiana jego charakteru jest po prostu cudowna i bardzo realistyczna, zwłaszcza, że od początku do końca jest konsekwentnie wykreowany, czego, jak widać powyżej, nie można powiedzieć o wszystkich postaciach.

Fabularnie Siła niższa wypada całkiem interesująco, ale nie jest nadzwyczajnie oryginalna. Opowiada głównie o problemach związanych z aklimatyzacją w nowym środowisku, radzeniem sobie ze stratami i dorastaniu, ale nie w sposób schematyczny. Przedstawia realne problemy, z którymi każdy musi sobie radzić, a obok nich te nadnaturalne. Do tego kłopoty, w jakie wpada Konrad są tak nietypowe i absurdalne, że naprawdę czytałam o nich z ciekawością i właściwie nie ma sposobu do przewidzenia kolejnych wydarzeń. A pomysł na jaki wpadł Romańczuk w związku ze swoimi problemami jeszcze bardziej zaskakuje.

Siła niższa nie wypada dobrze w porównaniu do Dożywocia. Zabrakło w niej ciepła, bohaterowie nie są już tak niesamowicie dobrze wykreowani, ani ciekawi. Czytanie też nie było tak przyjemne jak wcześniej i niestety była chwilami męcząca. Szkoda, bo mocno rozczarowuje i jest najsłabszą w dotychczas opublikowanych książkach Kisiel.

Autor: Marta Kisiel

Tytuł: Siła niższa

Wydawnictwo: Uroborus

Rok wydania: 2016

Liczba stron: 319

Dożywocie:

~ Dożywocie ~ Siła niższa ~