[157] Mapa i terytorium
23 lipca 2016Od czasu do czasu trafiam na książkę, o której powiedzieć, że mi się podoba, to mało. Doskonale zdaję też sobie sprawę z tego, dlaczego mi się podoba. Problem zaczyna się w momencie, kiedy muszę o niej coś napisać, bo okazuje się, że mam zbyt dużo do powiedzenia i trudno wybrać to, co ważne. Coś takiego towarzyszy mi w przypadku książek Houellbecqa.
Jed Martin to artysta wielu profesji – malarz i fotograf. Jego życie nie jest szczególnie ciekawe, on sam zresztą też nie. Do czasu aż poznaje pisarza, Michela Houelbecqu, który zostaje zamordowany.
To, co uwiodło mnie w Uległości i ponownie zachwyciło w Mapie i terytorium, to fakt, że zaczynam czytać i po jakimś czasie odkrywam, że wpatruję się w stronę, myślami będąc zupełnie gdzie indziej. W przypadku Houellbecqa nie jest to efekt znużenia czy niechęci do lektury a niezwykła umiejętność zachęcania czytelnika do namysłu. Pozornie prostymi, nie wymagającymi skupienia czy interpretacji zdaniami, wytrąca czytelnika z wygodnego toku myślowego, z poglądów do tej pory uznawanych za pewnik w chaos świata, który jest zupełnie inny niż powszechnie się uważa.
Po raz kolejny w swojej książce Houellbecq zastanawia się nad jednostką. Nie jest to refleksja pozytywna, bo wskazuje na to, jak bardzo jest ona nieporadna, zagubiona i nieszczęśliwa w świecie. Trudno mówić o istnieniu jakiejś społeczności czy grupy ludzi w momencie, gdy pojedyncze osoby są tak głęboko nieszczęśliwe i zagubione, zdają się nie potrzebować innych ludzi, a Mapa i terytorium doskonale to ukazuje. Ukazuje też skupienie na sukcesie, którego miarą jest pieniądz, a efektem niszcząca pustka.
Mapa i terytorium stanowi także analizę współczesnej sztuki i jej twórców, nieszczęśliwych bez względu na profesję. Doceniani finansowo nie funkcjonują w społeczeństwie, nie potrafią też powiedzieć co i po co tworzą, mimo wielkiej wiedzy na temat sztuki.
Smutek i wrażenie upadku są czymś, co w książce jest stale obecne, w przeciwieństwie do jasnych i szczęśliwych elementów – tych nie ma wcale. Mapa i terytorium nie daje żadnej nadziei, żadnej recepty na poprawę. Jest tylko diagnozą upadku społeczeństwa. Paradoksalnie, przemyślana może jednak całkiem sporo zmienić na plus. W jednostkach, nie w całym społeczeństwie.
Problem, który można w przypadku Mapy i terytorium spotkać to interpretacja. Nie dlatego, że jest trudna, a dlatego, że jest tak wiele możliwych i za każdą coś przemawia.
To nie jest książka o wartkiej akcji, ciekawych bohaterach czy innych wyznacznikach dobrej literatury popularnej dzisiejszych czasów, bo nie jest też literaturą popularną. Mapa i terytorium to literatura piękna, która aspiruje do bycia jedną z ważniejszych pozycji dzisiejszych czasów. Nie każdemu się spodoba, ale i nie każdemu podobać się musi. Nie taki jest jej cel. Nie bawi i nie ma bawić, ma za to stanowić diagnozę, zachętę do namysłu. Mapa i terytorium po prostu ma być literaturą.
[…] Marta – recenzja Maj: Emancypantki – recenzja Lipiec: Mapa i terytorium – recenzja Duma i uprzedzenie – […]