[117] Następczyni
22 stycznia 2016Naprawdę nie miałam zamiaru czytać tej serii dalej. Kontynuacja ani mnie nie ciekawiła, ani nie uważałam jej za potrzebną. Mimo to przypomniała sobie o Następczyni, gdy byłam zmęczona i już naprawdę nic mi się nie chciało. Poprzednie tomy w jakiś niewyjaśniony sposób sprawiały, że zapominałam o całym świecie i uznałam, że to kuszące. Czy Następczyni mi na to pozwoliła?
Zacznijmy od tego, że wkraczałam do świata doskonale mi znanego, ale jednocześnie zupełnie innego. Z jednej strony była Selekcja i związane z nią problemy, wybory i cała tradycyjna otoczka, bardzo podobna do tej z poprzednich tomów. A jednak świat wyglądał zupełnie inaczej – klasy zniknęły, ludzie byli wolni, sytuacja międzynarodowa zupełnie inna… Za to pozostało niezadowolenie społeczne. Co więcej, niezadowolenie znacznie lepiej ukazane, znacznie sensowniejsze i opór społeczeństwa jakoś więcej sensu ma niż rebelianci w poprzednich częściach. Oczywiście, wszystko to jest traktowane po macoszemu, stanowi tylko tło motywujące zachowania bohaterów, czasem zmuszające główną bohaterkę do myślenia, nic ponadto. Ale nie rozsypuje się na pierwszy rzut oka, to już znaczny postęp.
W recenzjach Następczyni na blogach wielokrotnie czytałam, że Eadlyn jest okropną postacią – rozpieszczona, egoistyczna, zapatrzona w siebie… Nie mogę się z tym zgodzić. Naprawdę, taki wniosek może być tyko wynikiem powierzchownej lektury. Owszem, chwilami, zwłaszcza na początku taka się wydaje. Jej zachowanie na ostatnich stronach powieści też razi egoizmem, ale to chyba nie do końca tak. Wydaje mi się, że księżniczka po prostu sobie nie radzi, sytuacja ją przerosła. Próbuje odnaleźć dla siebie miejsce w życiu, które zostało zaplanowane na długo przed jej narodzeniem, a w takich okolicznościach nie jest to łatwe. Zbyt dużo na niej spoczywa i cały czas musi dodawać sobie odwagi, a przypominam, że to tylko nastolatka. Znacznie łatwiej mi się z nią utożsamić niż z Ami i myślę, że jest o wiele ciekawszą, bardziej skomplikowaną postacią.
Następczyni wydaje mi się o wiele lepiej dopracowana niż poprzednie tomy. Oczywiście, cała powieść jest dość naiwna i bardzo prosta, ale naprawdę czyta się ją z przyjemnością; tak jak poprzednie tomy oczarowuje. Sprawia, że człowiek nie myśli o tym, co dzieje się tu i teraz, a całą uwagę poświęca lekturze. I w trakcie czytania wad nie zauważa, dopiero po jakiś czas po zakończeniu. Dlatego o wadach mówić nie będę, nie mają znaczenia, jeśli sięgacie po tę książkę tak, jak ja, by odpocząć. Jeśli nie tego szukacie, to Następczyni nie czytajcie, zresztą, poprzednie tomy już z pewnością Was odstraszyły.