[86] Mara Dyer: Tajemnica
9 września 2015Na tę książkę zwróciłam uwagę tylko przez liczne recenzje na blogach. Ich autorzy zwykle zachwycali się oryginalną, interesującą fabułą, często podkreślali nieprzewidywalność i niebanalność postaci. Muszę przyznać, że i ja czytałam książkę ze zdziwieniem rosnącym wprost proporcjonalnie do ilości przeczytanych stron, choć z innego powodu.
W tej książce nie ma absolutnie nic oryginalnego. Właściwie jest strasznie przewidywalna – wiele wydarzeń i rozwiązań fabularnych można było w większym lub mniejszym stopniu przewidzieć na kilkanaście/kilkadziesiąt stron przed ich wydarzeniem się. Lekkie zaskoczenie przeżyłam tylko na sam koniec książki. Nie było ono jednak pozytywne – „Mara Dyer” próbowała aspirować do powieści grozy, tymczasem zakończenie to zepsuło. Nie żeby wcześniej było jakoś szczególnie dużo sytuacji, które mogły czytelnika przestraszyć – najlepsza trafiła na okładkę, więc jeśli ktoś, jak ja, ma zwyczaj czytać to, co na skrzydełkach napisał wydawca, to tym razem nie polecam.
Niebanalne postacie? Ale które niby? Mara jest typową zagubiona nastolatką – przerażoną, nie wie co robić, odkrywa swoje moce, boi się ich i chciałaby się pozbyć, w szkole ją dręczą i nie przyjaciół, już pierwszego dnia spotkała najładniejszą dziewczynę i znienawidziły się od pierwszego wrażenia, odbiła jej chłopaka i tak dalej, i temu podobne. Ktoś zamawiał mrocznego, tajemniczego przystojniaka, w którym kochają się wszystkie dziewczyny w szkole, sztuk jeden? Noah czeka, tylko pamiętajcie, że to właśnie o niego zazdrosna jest ta najładniejsza. Poza tym… Tajemniczy buntownik, ojciec pracoholik, nadopiekuńcza matka i zły socjopata. Klasyka.
Na plus dla książki można zaliczyć to, że czyta się ją bardzo lekko i szybko – napisana jest prostym językiem, Mara bywa sarkastyczna. Do tego zastosowano prostą i wyraźną czcionkę, przy której czytanie jest bardzo przyjemne dla oczu.
Naczytałam się o ponadprzeciętności Mary, a tu się okazuje, że jedyne co ponadprzeciętnego ma, to okładka. Autor miał bardzo fajny pomysł z metalicznym połyskiem i poza zakończeniem, nic więcej pozytywnego w niej nie ma. Złego właściwie też nie – książka jest tak cudownie przeciętna, że ciężko będzie znaleźć lepszy przykład do zilustrowania tego określenia. Nie żałuję, że przeczytałam tylko z dwóch powodów – pierwszy: mam już swoje zdanie na temat Mary, drugi: z nieudolnymi próbami budowania klimatu doskonale nadaje się na przykład do zaplanowanego na przyszły miesiąc postu z serii Ad fontes.
Podsumowując: przewidywalna fabuła, bohaterowie jak w większości książek z gatunku: są. Chęci do czytania kolejnego tomu: nie ma, ale może dam za jakiś czas Marze drugą szansę. Do powiedzenia czegoś więcej też nie mam nic, bo i się nie da.
Rok wydania: 2014
Informacyjnie:
Kurcze…. A miałam nadzieje, że coś oryginalnego. Tyle się krzyczało o tej powieści i liczyłam na coś lepszego. Pewnie przeczytam z ciekawości.
Pozdrawiam
Zbiór literackich pomysłów