[56] Coś więcej – „Inny wiatr”
12 lutego 2015Są takie książki, po które sięga się wiedząc, że nie będzie w nich wielu zwrotów akcji, fabuła jednotorowa, a bohaterowie wyidealizowani, wiedząc jednak, że te kwestie są nieistotne. W takich książkach szuka się czegoś więcej i wie się, że coś takiego się w ich znajdzie. Z takim nastawieniem zawsze zaczynam czytanie książek z cyklu „Ziemiomorze” Le Guin i jeszcze się nie zawiodłam.
Do Geda przybywa Olcha, czarodziej przysłany z Roke. Nawiedzają go sny, w których udaje się do suchej krainy a umarli czegoś od niego chcą. Młody mężczyzna jest tym przerażony, nie wie co robić i ma nadzieję, że Arcymag mu pomoże. Ged przeczuwa jednak, że sny są zwiastunem wielkich zmian i wysyła Olchę w dalszą podróż.
Jak zwykle w książkach z cyklu „Ziemiomorze” fabuła jest tylko pretekstem, by opowiedzieć o czymś innym. Tym razem powieść mówi przede wszystkim o poszukiwaniu odwagi i pokonywaniu własnych słabości. Po raz kolejny Le Guin pokazała, że nieśmiałość, obawa przed przyszłością i światem dotyczy wszystkich, od okaleczonej córki wieśniaka i prostego czarodzieja przez kapłankę dawnej religii po króla Ziemiomorza. Każdy prędzej czy później musi zmierzyć się ze swoim losem i wybrać swoją drogę.
„Inny wiatr” pokazuje również, że nieważne jakie życie prowadziłeś lub prowadzisz, każde jest dobre. Zawsze jest czas na zmiany – nawet jeśli dotąd cały czas zajmowałeś się sprawami, od których zależały losy całego świata nic nie stoi na przeszkodzie, byś w końcu zajął się tylko domem, a twoim największym problemem były uciekające kozy. I będzie to równie dobre życie, jak wcześniej. Również właściwe, szczęśliwe. Tak samo ważne, jak każde inne.
To tyko parę przykładów, kolejnych poziomów można szukać o wiele więcej i każdy zauważy coś innego. Albo nie będzie ich szukał, przeczyta książkę dosłownie i dostanie prostą historię, która niczym szczególnym się nie wyróżnia.
Za to opisy są niezwykłe – szczegółowe, piękne, ale bez przesady – każdy ma jakiś cel. Bardzo często skupiają się na emocjach i przemyśleniach bohaterów, przez co pozwalają ich lepiej poznać. Z tej dobrej strony – pełnych poświęcenia, pragnących dobra świata, martwiących się o innych i często z jakąś dziwną łatwością poświęcających się – Tenar może i marzyła o powrocie do domu, ale nie protestowała wybierając się w podróż, w której właściwie nie była potrzebna.
Książki z cyklu „Ziemiomorze” raczej nie nadają się do czytania dla zwykłej przyjemności, nie jest to typowa literatura popularna. Sięgając po nie z myślą o poczytaniu o niesamowitych przygodach można się nieco zawieść – są interesujące, ale nie aż tak ciekawe. Bohaterowie sympatyczni, ale często stanowczo przeidealizowani, albo czarni, albo biali – nie mają mieszanych charakterów, nie mają drobnych wad. To jednak nie jest istotne, bo nie taki jest cel książki. Ważniejsze jest to, że zachęcają do zastanowienia się nad sprawami pozornie prostymi, ale niezwykle ważnymi i dostrzeżenia w nich czegoś więcej. Poza tym są naprawdę pięknie napisane, sprawiają wrażenie, jakby rzeczywiście stanowiły legendę.