Czytniki
9 kwietnia 2013Czy wiecie już, że funkcja „Obserwatorzy” ma zniknąć z blogspota na początku lipca? Szkoda, bo chyba każdy zauważył jak bardzo jest przydatna i ciężko będzie znaleźć osobę, która z niej nie korzystała. Z drugiej strony Google chce z czytnika zrezygnować, ponieważ „jest niskie zainteresowanie usługą”… Ekhem. Zabawne? Można protestować na stronie https://www.change.org, jest tam do podpisania petycja. Czy coś to da nie wiadomo, w końcu Google wiedzą lepiej co im się opłaca, a co nie, więc trzeba poszukać zamiennika. Jakiego? Trochę testuję, w tej chwili najbliżej jestem wybrania Bloglovin’, link do podążania za mną jest nad „Obserwatorami”.
Polskiej wersji Bloglovin’ nie ma, ale jest łatwy w obsłudze, więc myślę, że nie będzie kłopotu. Bez problemu możemy oddać własne blogi, importować Obserwowane z czytnika, a po wybraniu bloga, na którym ukazał się nowy post przenosimy się do niego. Widzimy szablon i wszystkie gadżety, z których oczywiście możemy korzystać. Pod wyszukiwarką pojawia się pasek, dzięki któremu przechodzimy do nowych, starszych i najstarszych postów w obrębie jednego bloga (tylko tych postów, których nie czytaliśmy, do pozostałych używamy archiwum danego bloga), mamy szeroką listę z blogami, na których pojawiły się posty i możemy z niej spokojnie wybierać te, które akurat chcemy przeczytać. Możemy również dodać je do ulubionych lub udostępnić w portalach społecznościowych. Pasek przeszkadza? To nic, możemy go zamknąć i zostaniemy automatycznie przekierowani do bloga. Czego mi brak? Lubiłam rozszerzenie Readera do przeglądarki. Taki mały gadżet, ale od razu wiadomo było, że coś się gdzieś pojawiło. Teraz trzeba zaglądać na stronę, a że swe lenistwo znam, to często będę o tym zapominać.
Czy Bloglovin’ jest lepszy od czytnika? W tej chwili jeszcze nie jestem w stanie tego ocenić, ale z czegoś korzystać trzeba, prawda?
Testuję również Netvibes, ale obawiam się, że na testach się zakończy. Póki co zaimportowałam obserwowane blogi z Readera – okazało się, że mam ponad tysiąc nieprzeczytanych postów i średnio chce mi się zaznaczać, że jednak je przeczytałam… To jak usuwanie spamu z dawno nieodwiedzanej skrzynki pocztowej, gdzie wie się, że jest jakaś ważna wiadomość i nie można wszystkiego od razu wyrzucić. Dlaczego aż tyle? Ponieważ wszystkie posty na dodanym do Netvibes blogu zostały oznaczone jako nieprzeczytane, bo nie zrobiłam tego w czytniku. Nie wszystkie blogi zostały zaimportowane – część „zakończyła się niepowodzeniem” lub wyświetlił mi się link, że dany blog nie istnieje… Trochę się przestraszyłam, bo objęło to wszystkie blogi autora, którego cenię. Na szczęście okazało się, że to fałszywy alarm. Nie znalazłam gadżetu do dodania na blog, zdaje się, że go nie ma. Wygląda na to, że trzeba będzie samemu dodawać blogi (i tu też miałam problem, bo piekielne ustrojstwo nic sobie z mych prób nie robiło). Wniosek? Nie wiemy czy i ile osób obserwuje nas blog. Szkoda, bo trzeba przyznać, że wiedza ile osób obserwuje, więc prawdopodobnie czyta, podnosi na duchu, gdy pod postem hula wiatr a nie komentarze.
Całkiem możliwe, że przetestuję coś jeszcze, bo jest masa różnych czytników. Wybraliście już jakiś własny, czy wciąż liczycie, że Reader przetrwa?