Do zobaczenia: Hotel Transylwania
9 grudnia 2015Kiedy pojawił się post zapowiadający serię Do zobaczenia obiecywałam recenzje bajek. Minęło kilka miesięcy, trochę tekstów w serii już się pojawiło, a tu jeszcze żadna bajka się nie pojawiła. Czas nadrobić, zwłaszcza, że Hotel Transylwania jest bardzo sympatyczną bajką.
Hrabiego Draculę kontakty z ludźmi oduczyły zaufania. Aby zapewnić bezpieczeństwo córce stworzył Hotel Transylwania – miejsce bez ludzi, oazę dla wszystkich potworów. Mavis jednak dorasta i nie chce spędzić całego życia w Hotelu, pragnie podróżować. Co w takich okolicznościach może zrobić Dracula, by jednak ją zatrzymać? I co wspólnego z tym ma człowiek, który przypadkiem trafił do Hotelu?
Oswajanie potworów ma miejsce w popkulturze już od dawna – były już świecące wampiry, zakochane wilkołaki i masa innych dziwnych rzeczy. Hotel Transylwania poszedł trochę dalej – dotąd potwory choć pozytywne były niebezpieczne, natomiast tutaj zamieniono je w ofiary. Ludzi, własnej natury, rodziny. Przedstawienie bardzo sympatyczne, potwory stały się urocze i zabawne, ale chwilami zastanawiałam się: co będzie dalej? Jak bardzo je oswoimy i czy rzeczywiście potwory nie są nam już potrzebne? Przecież zawsze wykorzystywano je w bajkach w celach dydaktycznych, tymczasem ta ich wartość zanika…
Przesłanie filmu wydaje się być skierowane bardziej do dorosłych niż do dzieci – jakby nie patrzeć głównym motywem jest dorastanie i chęć opuszczenia rodzinnego domu przez Mavis. Pojawia się próba zatrzymania jej przez ojca, jego powolne godzenie się z pragnieniem dziecka i akceptacja.
Ale skończmy poważne rozważania, wszak Hotel Transylwania poza nauką ma bawić. I nawet bawi – dialogi są żywe, nie brak zabawnych tekstów, nie brak też zabawnych scen. Choć w stylu dość mrocznym, wiele trafi tylko do fanów czarnego humoru, co doskonale pasuje do postaci – w końcu mówimy o potworach, Mavis Dracula do zdecydowanie gotka.
Pomysł na fabułę też był i, co rzadko się zdarza, został w pełni wykorzystany. Pozwolił też wykorzystać potencjał wykreowanych postaci, a te z pewnością do szablonowych nie należą i są bardzo ludzkie. Mamy przemęczonego wilkołaka (najzabawniejsza i moja ulubiona postać), nadopiekuńczego Draculę i pełnego lęku przed ogniem Frankensteina – postacie dość wyjątkowe, nieco groteskowe, ale przede wszystkim pasujące do teorii o oswajaniu potworów.
Hotel Transylwania jest jedną z fajniejszych animacji ostatnich lat. Zawiera dość świeże spojrzenie na temat potworów, jest zabawny i oczywiście, jak na tego typu produkcje przystało, jest w nim kilka przyjemnych dla ucha piosenek. Warto obejrzeć, można się przy nim doskonale odprężyć. I niekoniecznie trzeba być dzieckiem, by dobrze się bawić.
Tytuł: Hotel Transylwania
Premiera: 9.11.2012
Reżyseria: Genndy Tartakovsky
Scenariusz: Peter Baynham, Robert Smigel