[305] Opowieści z Akademii Nocnych Łowców
7 maja 2019Opowieści z Akademii Nocnych Łowców są zbiorem opowiadań osadzonych w czasie pomiędzy Darami anioła a Mrocznymi intrygami. Skupiają się na Simonie – jego wstapieniu Akademii, nauce tam i dołączeniu do Nefilim.
Simon nie był dotąd postacią, którą jakoś szczególnie lubiłam. Zwykle był mi obojętny, czasem denerwował, ale sympatii do niego nie poczułam chyba nigdy. Po Akademii nic się nie zmieniło pod tym względem. Trzeba przyznać, że jest lepiej wykreowany niż do tej pory, na pierwszy plan wychodzą jego inne cechy niż gapowatość i nerdostwo – ważna staje się lojalność, uczciwość, choć wciąż brak mu pewności siebie. To wartościowe cechy i trochę szkoda, że Simon jako postać nie bardzo może inspirować czytelnika, nie zachwyci na poziomie „chcę być jak on”. Nie ma takiej szansy – Lewis nie robi nic bohaterskiego, bez przerwy powtarza, że to czego dokonał wcześniej nie ma znaczenia, bo tego nie pamięta. Takie negowanie strasznie drażni, bo choć początkowo nietrudno zrozumieć jego zagubienie w relacjach z innymi postaciami czy w nowej rzeczywistości, w której uznawany jest za bohatera, to później już nie do końca. Brak wiary w siebie brakiem wiary w siebie, ale tu wszystko przekracza granice przyzwoitości.
Nie do końca rozumiem, co się porobiło z postaciami Nocnych Łowców uczących się w Akademii między tą książką a Mrocznymi Intrygami. W MI są ukazani jako skrajnie źli, dość bezrefleksyjni i patrzący na Podziemnych z góry, że tak bardzo eufemistycznie to ujmę. Tymczasem w Akademii są ukazani jako zagubieni, ale powoli przechodzący na jasną stronę – uczą się tolerancji, zrozumienia. Pewne negatywne cechy pozostają w nich do końca, ale bez przesady. To nie jest nowy Krąg, jak prezentuje ich MI. Brakuje mi tu konsekwencji, ale może zakończenie Mrocznych Intryg jakoś to wyjaśni.
Rzadko zwracam uwagę na takie rzeczy, ale tu muszę – Opowieści są koszmarne pod kątem poprawności. Mnóstwo literówek, parę razy składnia sypie się tak, że nie wiemy o co chodzi, pojawiają się sklejone wyrazy.
Skoro już sobie pomarudziłam, to na koniec coś pozytywnego. Akademia jest ciekawa fabularnie. Opowiadania skupiają się na Simonie i jego nauce, ale dzieje się całkiem sporo. Poznajemy relacje między bohaterami, obserwujemy jak się zmieniają i uczą, uczestniczą w misjach. Szczególnie ciekawie wygląda to na poziomie Nefilim – kandydaci do wstąpienia. Poza tym pojawiają się postaci znane z wcześniejszych książek. Nie stają się najważniejsze, ale pozwala to na wyjaśnienie pewnych elementów, które mogły być niejasne po DA i MI. Poza tym to pozwala im się nadal rozwijać, czasem bardzo mocno, choć przecież pojawiają się tylko na kilka-kilkanaście stron.
Opowieści z Akademii Nocnych Łowców to z całą pewnością nie jest książka idealna. Ma sporo wad, ale ostatecznie czyta się ją równie dobrze, jak wszystkie dotychczasowe powieści Clare – szybko, przyjemnie i z zainteresowaniem. To nie jest powieść, która szczególnie dużo wniesie do życia, ale po tej autorce chyba nikt się tego nie spodziewa.
C. Clare, Opowieści z Akademii Nocnych Łowców, 2017.