[241] Pył Ziemi
14 marca 2018Odległa przyszłość. Zdewastowane środowisko zemściło się na ludzkości, znacząco zmniejszając jej liczebność. Zanim to nastąpiło, planetę opuścił statek kosmiczny z 70 milionami najznamienitszych przedstawicieli gatunku. Po wiekach dwoje z nich musi powrócić na ojczysta planetę, by w Bibliotece Snów odnaleźć informacje pozwalające na naprawę statku. Okazuje się jednak, że wbrew ich oczekiwaniem na Ziemi wciąż istnieje życie.
Pył Ziemi fabularnie nie jest książką zachwycającą – nie znajdziemy tu pełnej zwrotów akcji, niewiele pojawi się zaskakujących rozwiązań. Nie postawi też wielu pytań o rozwój fabuły i nawet wprowadzony wątek kryminalny nie jest szczególnie interesujący. Brak związku emocjonalnego z ginącymi bohaterami sprawia, że poszukiwanie mordercy nie jest tak ciekawe i emocjonujące jak mogłoby być. Do tego niepotrzebnie wprowadzono wątek alternatywnej rzeczywistości, co wywołało pewien niesmak, mam wrażenie, że wiele uprościło. Ale zupełnie nie zepsuło mi przyjemności czytania.
Książka urzekła mnie przede wszystkim konstrukcją świata przedstawionego. Akcja rozgrywa się w przyszłości więc oczywiście mamy z jednej strony zdewastowane środowisko i ruiny dawnej cywilizacji, a z drugiej zachwycające, futurystyczne miasto – Aurorę. Oprócz tego na równych prawach istnieje Londyn z XIX wieku, niemal pierwotne plemiona i unowocześnieni kowboje z Dzikiego Zachodu. Do tego spora część planety to po prostu plan filmowy, gdzie nagrywane są sceny rodzajowe pasujące do poszczególnych epok z czasów życia ludzkości. Cichowski naprawdę dobrze oddał klimat każdej z epok, mimo że są nieco podrasowane, unowocześnione – jakby nie patrzeć Ziemia nie ma już odpowiedniego dla wszystkich czasów środowiska, a i wiedza ludzi o tym, co było wcześniej jest dość ograniczona.
Naprawdę dobrze też wypadają główne postacie – Lilo i Rez. Niby wychowani w ten sam sposób i z identyczną przeszłością, są jednak wykreowani opozycyjnie. Rez jest znacznie bardziej ludzki, kieruje się emocjami i wiele jest w stanie poświęcić dla Lilo. W powieściowej przyszłości, czasach nieludzkich, są to cechy niepożądane i niszczące, nic więc dziwnego, że to on w pewnym sensie umiera – musi zginąć ta jego ludzka część osobowości, by Rez stał się silniejszy. Daje to całkiem ciekawy obraz tej Soli/Pyłu Ziemi – tej na planecie i w kosmosie. Pozostałe postacie nie są już tak ciekawie skonstruowane, są bardziej typami niż pełnokrwistymi bohaterami. Nie da się jednak odmówić niektórym z nich uroku, szczególnie Jackowi.
Powieść jest naprawdę dobrze zrobiona, ale mam wrażenie, że jednak brakuje w niej jakiejś głębi, opowieści innej niż dosłowna. Oczywiście, aż się prosi, by zastanowić się nad człowieczeństwem, nad tym, co to znaczy być człowiekiem i czy czasem my, ludzie współcześni, nie zaczynamy tracić cech typowo ludzkich. Czy za bardzo nie polegamy na technologii. Nie niszczymy Ziemi. Tylko że to nie są nowe tematy, a Cichowski, choć stworzył ciekawą opowieść, nie wprowadził pod tym względem niczego nowego – ani argumentów, ani ujęcia.
Pył Ziemi jest ciekawą i dobrze skonstruowaną powieścią. Cichowski wie, kiedy informacje można odwlec, a kiedy należy już je podać, świetnie skontrował powieściową rzeczywistości i przyzwoicie postacie. Jest tu trochę braków, ale mimo to polecam, szczególnie dla szukających troszeczkę ambitniejszej rozrywki – to jednak przyglądając się konstrukcji bawimy się lepiej niż poznając fabułę.
R. Cichowski, Pył Ziemi, Kraków 2017.
czytampierwszy.pl