Które książki mnie zachwyciły, a które rozczarowały w 2021?
7 stycznia 2022Jak już wspomniałam w podsumowaniu, wybranie najlepszych książek zeszłego roku było kłopotliwe, ponieważ przeczytałam strasznie dużo dobrych książek i większość tego, co w zeszłym roku ukazało się na blogu jest warte uwagi. Polecam więc pozycje, które szczególnie zapadły mi w pamięć.
Książki, które polecam…
Wojny makowe, R.F. Kuang [cała seria]
Ta seria gdzieś mi migała od premiery pierwszego tomu, ale dopiero przy pojawieniu się ostatniego zdecydowałam się przeczytać i przyznaję – dopiero po wielu entuzjastycznych recenzjach, bardziej zaciekawiona szumem wokół książki niż nią samą, bo sama tematyka wydawała mi się średnia, a tu jeszcze wydaje FS, która od dawna nie jest moim wydawnictwem pierwszego wyboru. W książkach jednak przepadłam przez świat, bohaterów, fabułę… Kuang stworzyła historię bardzo brutalną, ale niesamowicie realistyczną, a przemiany w bohaterach, ich kolejne problemy, to jest coś niesamowitego. Do tego zakończenie – okropne, łamiące serce, ale jednocześnie chyba nie znam lepszego.
Cień utraconego świata, J. Islington
Islington przypomniał mi, że high fantasy może być dobre i gdyby nie on, to pewnie ani Kuang, ani Sandersona do dziś bym nie przeczytała. Wielowątkowa fabuła, ciekawy świat i bohaterowie. Jest tu też trochę rozważań filozoficznych, ale ich poziom jest bardzo różny – czasami licealny, czasami lepszy. Nieczęsto chciałabym zobaczyć jakąś książkę w formie filmu lub serialu, raczej orientuję się blisko premiery, że coś takiego powstaje i może fajnie byłoby zobaczyć, ale myślę, że CUŚ-a warto byłoby zekranizować.
Czytałam też Z Mgły Zrodzonego, który też mógłby się tutaj znaleźć, bo jest równie dobry. Obie powieści cenię za ich warstwę dosłowną – fabułę, postaci itp. – ale także warstwę niedosłowną. Sanderson porusza tematykę władzy, kontroli, bycia przyzwoitym człowiekiem i robi w sposób nienachalny, raczej pokazując niż tłumacząc co myśli. Przez to obie powieści czyta się naprawdę świetnie, ale też pozostają na długo w pamięci. Gratka szczególnie dla tych, którzy lubią interpretować książki.
…i te, których nie polecam
Raczej nie czytałam bardzo złych książek w tym roku. Jeśli coś mnie nie interesowało i zawodziło, to zwykle odkładałam to na półkę i nie wracałam, więc nie mogę się o tych powieściach w żaden sposób wypowiedzieć. Jest jednak kilka takich, które z różnych powodów kończyłam, choć nie były najlepsze. Oto one, kolejność przypadkowa.
Egzemplarz recenzencki, na dodatek sprzed premiery, więc musiałam skończyć. Wydawało mi się, że to coś dla mnie, ale ostatecznie jedna z gorszych książek, jakie czytałam w minionym roku. Koszmarnie nudna, seksistowska i po kilku miesiącach nic dobrego sobie o niej nie przypominam.
Z Jadowską mam relację hate-love. Jedne z jej książek uwielbiam, inne wprost przeciwnie. Na kontynuację serii o Witkacym czekałam długo i sporo się po niej spodziewałam. Kiedy zaczęłam czytać, to nawet wydawało mi się, że moje oczekiwania naprawdę się zrealizują, bo zapowiadało się na coś mocnego i z przytupem, niestety ostatecznie nie wyszło. To nie jest zła książka, ale jej początek robi bardzo duży apetyt na kontynuację, a później go nie zaspokaja.
Wiedma, M. Maciewicz
Jeszcze o tej książce nie pisałam, ale to jedna z tych, które uznałam za nudne. Nie odłożyłam na półkę, bo po prostu była króciutka – e-book miał połowę stron podawanych przez LC i faktycznie czytało się ją szybko. W drugiej połowie trochę się rozkręciła i okazała ciekawsza, ale to wciąż jedna ze słabszych, jakie w tym roku czytałam.