[423] Wiedźmi czar
7 lipca 2021Hunter i Mercy są bliźniaczkami, które właśnie mają obrać swoją drogę jako wiedźmy. Niestety obrzęd temu służący kończy się tragicznie – okazuje się, że przez jedną z bram na skraju ich miasta przedostał się potwór, który zabił matkę dziewcząt. Szybko okazało się, że wszystkie bramy zaczęły niszczeć, a zadaniem młodych czarownic jest ich naprawa. Jeśli się nie powiedzie, to wszystkim zacznie grozić niebezpieczeństwo.
Wiedźmi czar nie jest całkiem klasyczną młodzieżówką. Na pierwszy plan wychodzą tu problemy typowe dla tego typu książek – kłótnie sióstr, pierwsze miłości, problemy w szkole, konieczność ratowania świata przez nastolatki – ale jest też kilka wątków poważniejszych. Jednym z nich jest śmierć rodziców i ten motyw został przedstawiony z trzech perspektyw – chłodnej Hunter, która skupia się na bieżących zadaniach, by nie konfrontować się z emocjami, emocjonalnej i poddającej się żałobie Mercy oraz przejmującej kontrolę i opiekującej się wszystkimi Emily. Mam tu bardzo ambiwalentne wrażenia, ponieważ z jednej strony jest to wątek, który bardzo mi się podoba właśnie za to ukazanie, jak różne może być podejście do żałoby, ale z drugiej mam wrażenie, że w kontekście głównych bohaterek został potraktowany nieco po macoszemu. Ot, wystarczy rytuał i wszystko będzie dobrze, wystarczy nie myśleć i będzie lepiej. Brakuje tu pogłębienia, bliźniaczki zbyt szybko odsuwają od siebie wspomnienie matki – jakby nie patrzeć wszystko rozgrywa się w ciągu kilku dni, a wśród nich tylko kilka godzin tak naprawdę poświęcono pogodzeniu się ze śmiercią Abigail.
Jest jeszcze jeden wątek, który nie do końca mi leży – kwestia bullyingu. Znów: z jednej strony fajnie, że wątek się pojawił, z drugiej mam wrażenie, że jest wprowadzony bardzo słabo. Nie do końca wiemy dlaczego Hunter była prześladowana, a Mercy nie, dlaczego podejście znajomych do dziewcząt tak się różniło. Biorąc pod uwagę jak bardzo różnią się od rówieśników, trudno mi uwierzyć, że chodzi tylko orientację seksualną Hunter – nie jest tajemnicą, że dziewczyny są czarownicami i jak dla mnie jest to jednak poważniejszy problem i potencjalnie rzeczywiste zagrożenie. Zresztą sama orientacja Hunter wydaje się strasznie nieistotną informacją na tle całości.
Jedyny wątek, którego przedstawienie mi się podoba bez zarzutów, to wątek miłosny. To jak postrzegany jest Kirk przez otoczenie i Mercy, jak wychodzi na jaw jaki naprawdę jest i kto ma rację, jest po prostu świetne i faktycznie ma walory edukacyjne.
Jeśli chodzi jednak o wątek fantastyczny, to jest on klasyczny i do bólu przewidywalny. Po przeczytaniu kilku książek YA w przypadku Wiedźmiego czaru bardzo łatwo przewidzieć kiedy coś pójdzie nie tak, co się stanie i jak wszystko się skończy. Nie ma tu żadnych zaskoczeń lub ciekawych rozwiązań.
Na plus jednak wychodzi przedstawienie działania magii – to nie są proste zaklęcia, a całe, często dość skomplikowane rytuały z wykorzystaniem roślin i magicznych przedmiotów. Tu się jednak komplementy dotyczące świata kończą, bo zupełnie nie rozumiem czemu bramami zajmują się tylko dwie nastolatki? Czy na całym świecie nie ma bardziej doświadczonych czarownic, które mogłyby pomóc? Czemu dziewczęta z żadnymi nie utrzymują kontaktu? A jeśli jednak utrzymują, to dlaczego chociaż nie zadzwonią? Czemu w zasadzie nikt nie ma problemu z tym, że są czarownicami?
Wiedźmi czar jest średnią książką. Miał spory potencjał, ale ten nie został wykorzystany, bo w zasadzie z każdym elementem jest coś nie tak, każdy wątek jest w jakimś stopniu niedopracowany. Przewidywalność wydarzeń nie pomaga i jedyne osoby, które może ta książka zainteresować to te, które dopiero zaczynają przygodę z gatunkiem.
P.C. Cast, K. Cast, Spells trouble. Wiedźmi czar, przekł. S. Kroszczyński, 2021.