[378] Łowca
8 października 2020Hubert w końcu odnajduje Święcino i robi wszystko, by ocalić swoich przyjaciół. Kiedy jednak w tej materii nie da się już nic więcej zrobić, musi podjąć decyzje co dalej: wrócić do Dąbrówki?, zostać w Święcinie?, co może robić w życiu, skoro ma tak unikalną wiedzę?.
Świat przedstawiony w Łowcy nie poszerza się tak bardzo, jak w poprzednich tomach. Bohaterowie nie podróżują już tyle, a jeśli, to na ogół wracają w znane już sobie miejsca. Nie oznacza to jednak, że świat się nie zmienia. Przede wszystkim można zaobserwować inne postrzeganie demonów. To już nie są tylko potwory, które bezwzględnie trzeba zabić. Bohaterowie, szczególnie Hubert, zaczynają patrzeć na nie trochę inaczej – jak na zwierzęta, których czasem należy się obawiać, ale nie zawsze. Demony odarto z ich mitycznego zła i zaczyna się je podporządkowywać człowiekowi – mogą stać się użyteczne, jeśli podejść do nich w sposób racjonalizatorski i naukowy. Właśnie takie podejście zaczyna dominować w trzeciej części Zapomnianej księgi, a efekty są dość ciekawe. Jest to jednak próba odzyskania władzy nad naturą przez człowieka, jej ponowne podporządkowywanie sobie, które zdaje się być jedyną drogą do odzyskania bezpieczeństwa. Dość smutna to konstatacja, zważywszy na dostrzeganie przez Huberta pewnych ponadgatunkowych odruchów w demonach, a czasem nawet czysto ludzkich.
W przypadku poprzednich tomów zastanawiałam się nad ukazywaniem w powieści niewielkich społeczności i ich realizmem. Tym razem nie jest już tak istotna każda wioska z osobna – na świat powieści należy patrzeć przez pryzmat łączących poszczególne społeczności zależności. Można tu mówić o swego rodzaju początkach państwowości, kiedy to poszczególne osady zaczynają łączyć siły w celu przetrwania i podniesienia poziomu życia wszystkich. Bohaterowie górnolotnie mówią o tworzeniu nowego, lepszego świata, jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że jest to tylko młodzieńcze marzenie o zmianie zastanego porządku. Wszak dążą do odbudowy tego, co było i w zasadzie nie widać po nich pomysłów na to, jak świat mógłby wyglądać. Co więcej, bohaterowie mają świadomość, że ich inspiracje są historyczne, a podejście np. do inności nie budzi optymizmu.
Niemniej sami bohaterowie rozwijają się w dość interesujący sposób. Trzon ich osobowości się nie zmienia, jednak kolejne wydarzenia odciskają na nich swoje piętno. Niektórzy łagodnieją, inni nabierają nieco rozsądku. Wyraźną przemianę widać szczególnie w przypadku Zuzy, która z całą pewnością nie jest już dzieckiem, a rezolutną i zaradną młodą kobietą. Powracają także bohaterowie z po przedniego tomu, których mało kto by się spodziewał. Nie odgrywają tu znaczącej roli, trudno powiedzieć, czy w kolejnym tomie będzie inaczej.
Fabularnie też jest nieźle. Dzieje się całkiem sporo, a odnalezienie Święcina nie oznacza powtórzenia fabuły z tomu pierwszego. Hubert mierzy się z zupełnie nowymi problemami, inaczej jest też postrzegany przez otoczenie. Poza tym to tylko fragment książki, a dalej fabuła idzie w zupełnie innym kierunku niż znany ze Strażnika, czy nawet Tropiciela.
Łowca jest bardzo udaną, trzymającą poziom kontynuacją. Wprowadza nowe problemy, poważnie podchodzi do tematu odbudowy świata i całkiem realistycznie ocenia szanse na to, nawet jeśli zakończenie wydaje mi się nadmiernie optymistyczne w stosunku do całej reszty książki. To bardzo ciekawa seria, która z tomu na tom coraz bardziej zachęca mnie do sięgnięcia po wcześniejsze książki Hendel.
P. Hendel, Łowca, Poznań 2019.