[343] Demon Luster
24 lutego 2020Niebyt upomina się o Idę niemal bez przerwy. Dziewczyna ma wprawdzie sny, które mają jej pomóc, znajduje pewien trop powiązany z dawnymi zaginięciami, ale niewiele jej to pomaga. Tym bardziej, że na członków jej zespołu czyha wydział wewnętrzny, któremu bardzo nie na rękę są dochodzenia Kruchego i Idy.
Przyznaję, po ponad roku od przeczytania Szamanki od umarlaków bardzo słabo ją pamiętam. Na szczęście w niczym to nie przeszkadza – Raduchowska już na wstępie drugiego tomu przypomina co się działo wcześniej, po drodze wszelkie niejasności dopowiada, więc nie miałam żadnego problemu w odnalezieniu się w historii na nowo. Muszę też przyznać, że fabularnie wypada o wiele ciekawiej niż tom pierwszy. Przede wszystkim dlatego, że bohaterka nie ucieka już przed swoją magiczną stroną, a zaczyna traktować ją jako coś normalnego. Dzięki temu powieść skupia się na tym, co ważne – próbie ocalenia głównej bohaterki i poznaniu przeszłości. Fabuła zyskuje na tajemniczości i dość mrocznym klimacie, a intryga kryminalna jest ciekawa i dość skomplikowana. Do pewnych rzeczy może dojdziemy nieco szybciej niż bohaterowie, ale są one raczej nieliczne.
Na plus wychodzą również bohaterowie. Ida wprawdzie na początku jest równie irytująco bezmyślna, co w tomie pierwszym, ale stosunkowo szybko jej przechodzi. Nie do końca rozumiem to ciągłe separowanie Tekli od wydarzeń, ale poza tym główna bohaterka jest dość bystra, by zdać sobie sprawę, że pomocy potrzebuje i kto może jej udzielić. Przestaje się też łudzić, że od magii ucieknie, nawet jej na tym specjalnie nie zależy i trochę zaczyna ją interesować świat magiczny, jego mieszkańcy. Ogólnie na plus. Drugą ważną postacią staje się Kruchy. Raduchowska nieco gra w jego przypadku konstrukcją na romantycznego, tragicznego i bohatera, ale na szczęście nie staje się to myślą przewodnią całości. Ciekawie wypada także Ruda. O niej wiele nie chcę pisać, by nie spoilerować, ale jest najciekawszą i najbardziej niejednoznaczną postacią w całej powieści.
Demon Luster podobał mi się o wiele bardziej niż tom poprzedni. Jest sprawniej napisany, nie ma w nim irytujących wstawek. Jest też mniej humoru, ale dzięki temu klimat staje się naprawdę przyjemny, bardziej pasujący do horroru, z którym powieść ma wiele wspólnego.
M. Raduchowska, Demon Luster, Warszawa 2018.
A „Fałszywy Pieśniarz” jest jeszcze lepszy! 😀
To w trzecim tomie jest jeszcze mniej humoru, a więcej mroczniejszego klimatu 😀