[315] Człowiek o fasetkowych oczach
28 lipca 2019Alice mierzy się ze śmiercią męża i syna, ma skłonności samobójcze. Atre jest drugim synem, więc w dniu 15 urodzin musi opuścić wyspę, na której się wychował i wypłynąć w morze. Nieoczekiwane spotkanie tej dwójki, w obliczu katastrofy ekologicznej u wybrzeża Tajwaniu, sprawia, że oboje odzyskują cel w życiu.
Człowiek o fasetkowych oczach jest książką ciekawą i poruszającą wiele tematów. Jednym z ważniejszych jest kwestia radzenia sobie ze śmiercią bliskich, co ma miejsce przypadku Alice, wiąże się z jej skłonnościami samobójczymi, które gaszone są najpierw przez obecność kotki, następnie chłopca. To jeden z dwóch najważniejszych wątków powieści, który mimo swej powagi w żaden sposób nie przytłacza.
Kolejnym istotnym wątkiem jest kwestia ekologii – pojawiają się postaci i wydarzenia, które w mniejszy lub większy sposób wypływają na fabułę i zmuszają do zastanowienia się na konsumpcjonizmem, odpowiedzialnością za planetę i wpływem tradycji na jej stan. Nie powiem, by zawsze było ciekawie – autor niestety nie unika zwykłych wykładów lub fragmentów, które po prostu w żaden sposób nie są istotne dla fabuły powieści. Choć wizje zanieczyszczeń środowiska i eksploatacji zasobów naturalnych są przerażające, opisy środowisk naturalnych, lasów piękne, a całość ciekawie wpisuje się w nurt ekokrytyki, to w pewnym momencie po prostu zaczynają nużyć, a tekst wydaje się być pisany pod tezę.
Niemniej, te dwa wątki Człowiek o fasetkowych oczach zdaje się łączyć. Niszczenie środowiska i samotność Alice są ze sobą wyraźnie związane, podobnie jak jej nagłe towarzystwo, ale i pozostałe elementy powieści w mniejszym lub większym stopniu mają związek, czasem nieco pretekstowy, przyznaję, ale w ostatecznym rozrachunku powieść tworzy interesującą całość. Poza warstwą dosłowną należy spojrzeć tutaj na warstwę symboliczną, której w powieści naprawdę nie brakuje. Przede wszystkim kwestia katastrofy ekologicznej i runięcia iluzji, w której żyła Alice – dopiero ona zdaje się zmusić ją do konformacji z realiami, ze śmiercią bliskich. Podobnie jest w przypadku Hafay, która dopiero doświadczając straty naprawdę odnalazła swoje miejsce na świecie, z Atrem, dla którego wyspa śmieci początkowo była ocaleniem, później katastrofą. Warto się zastanowić, czy nie jest to najwymowniejszy sposób ukazania iluzji, w której my (ludzkość) żyjemy.
Ważna staje się tutaj także kwestia kultur tradycyjnych, do których autor niejednokrotnie nawiązuje. Z jednej strony przedstawia je jako swego rodzaju ostoje tradycji, kontaktu z naturą i przestrzegania jej praw. Z drugiej jednak zauważa, że nie zawsze są tak idealne, jak mogłoby się wydawać, a także, jak można wnioskować po końcowej partii powieści, zdają się być skazane na zagładę we współczesnym świecie.
Powieści nie brakuje ciekawych bohaterów. Nie są to postaci, które zapamiętamy na całe życie, ale mają naprawdę dobrze zarysowane charaktery, Wu Ming-yi wykorzystuje je do uwiarygodnienia swojej opowieści. Najlepiej wykreowani są Alice i Atre, których poznajemy bardzo szczegółowo, ale każda z wprowadzonych postaci jest przedstawiona dość szczegółowo i ważna dla odbioru całości.
Człowiek o fasetkowych oczach jest książką ciekawą. Nieidealną, ma swoje wady, może nużyć. Mimo to myślę, że wartą uwagi, szczególnie teraz, gdy tak wiele mówi się na temat problemów środowiskowych, a jednocześnie wiele osób ignoruje problem. Może nieco otworzyć oczy, może też zainteresować opowieścią o stracie, która w pewien sposób uatrakcyjnia wątki ekologiczne.
Wu Ming-yi, Człowiek o fasetkowych oczach, tłum. K. Sarek, Skarżysko-Kamienna 2019.