[313] Małe Licho i tajemnica Niebożątka
17 lipca 2019Po Małym Lichu spodziewałam się bajki, która może trafić wyłącznie do dzieci. Oczywiście, nie doceniłam autorki. Powieść, choć faktycznie skierowana raczej do młodszego odbiorcy, ma też coś do zaoferowania starszym czytelnikom. Fabularnie Małe Licho przedstawia dość ciekawą historię – Bożek po raz pierwszy wybiera się do szkoły, co wywołuje w nim pewien lęk. To tylko początek kłopotów – w szkole nie jest tak bezpiecznie i radośnie jak w domu Konrada, a z dziećmi trudniej się dogadać niż z potworami. Do tego chłopcu nieco brakuje ojca, choć wujkowie stają na wysokości zadania. Całość składa się na pełen obraz dzieciństwa naznaczonego pewnymi problemami, ale wciąż dość beztroskiego i radosnego. Oczywiście, nie może zabraknąć pewnego mroku, tutaj pojawia się on za sprawą Króla, który chce zatrzymać Bożka po drugiej stronie, razem z duchami. Motywem przewodnim staje się Król Olch, ale w klimacie można wyczuć i inne inspiracje, na przykład Koraliną.
W kwestii postaci – spotykamy wielu wcześniej znanych nam bohaterów, którzy po prostu są sobą. Konrad ponury i wiecznie zajęty, Licho rozczulające i nieporadne, a Turu mądry i cierpliwy. Nową postacią jest Bożek i wypada dość ciekawie. Jest on bardzo dojrzały jak na swój wiek. Jasne, ma dziecięce humorki, czuje się zagubiony i bywa zwyczajnie dziecinny, jak przystoi, ale jednocześnie nie brak mu pewniej mądrości. Potrafi całkiem sprawnie wyciągać wnioski ze swojego postępowania i uczyć się na błędach. Bardzo dobrze wychodzi mu także pozostawanie niezależnym i stawianie na swoim, wbrew rówieśnikom.
Jeżeli w powieści może cokolwiek drażnić, to dydaktyzm pojawiający się na początku. Jest dość dosadny, nie do przeoczenia, ale z drugiej strony – przy książce skierowanej do dzieci, nie ma sensu oczekiwać symbolizmu czy licznych ukrytych metafor, w końcu dziecko na nie nie wpadnie. Poza tym pod koniec powieści mamy trochę uproszczeń, może idylliczności w kwestii lekcji przyjaźni w wydaniu Bożka. Te elementy mogą razić, ale znów – trzeba pamiętać, że to książka dla dzieci. Gorzej, że lekcja dla dorosłych, która spotyka Konrada jest już po raz kolejny powtarzana w twórczości Kisiel i to w dokładnie takim samym wydaniu, do tego jest równie łopatologiczna, co te dla dzieci.
Małe Licho jest ciekawym opowiadaniem, które trafi i do starszych, i do młodszych. Świetnie się sprawdzi przy głośnym czytaniu dzieciom – nie znudzi rodzica, zabawi dzieci, a lekcję da wszystkim. Warto przeczytać, alleluja.
Muszę w końcu poznać twórczość tej autorki. ;D
joolsandherbooks.blogspot.com
Koniecznie, naprawdę warto!
Uważam, że to genialny pomysł – Kisiel, Licho i książka dla dzieci <3
Uwielbiam Martę Kisiel <3