[267] Córka
6 września 2018Główna bohaterka Córki jest kobietą w średnim wieku. To rozwódka, jej córki są już dorosłe, a ona sama na powrót zaczyna cieszyć się życiem. Wyjeżdża na samotne wakacje nad morze, gdzie codziennie obserwuje dużą rodzinę. Bardzo szybko zostaje wciągnięta w jej życie.
Pozornie daleko mi do grupy docelowej książki – ani matką nie jestem, ani kobietą w średnim wieku, nawet nie podsumowuję swojego życia, bo jeszcze nie ma czego. A jednak Córka Ferrante trafia i do mnie za sprawą kilku tematów, które poruszane są na marginesie powieści, często we wspomnieniach głównej bohaterki – własnej tożsamości, zagubienia między powinnościami, społecznymi oczekiwaniami a marzeniami. Autorka doskonale ukazuje rozdarcie postaci – nie tylko narratorki, ale i tych, z którymi ona rozmawia, którzy chcieliby czegoś więcej od życia, ale nie do końca wiedzą czego lub się tego boją. Świetnie tworzy także postaci prostsze, mające jasno określony cel, proste pragnienia. Tym samym w powieści bardzo realistycznie przedstawione jest całe społeczeństwo. Sprzyja temu ukazanie sytuacji, które dotyczą wszystkich grup społecznych i ich reakcji na nie – czasem uniwersalnych, czasem różnych.
Córka jest dopracowana w najmniejszych szczegółach – mamy świetnie poprowadzą narrację, doskonale wykreowane postacie (choć oczywiście większość poznajemy z perspektywy głównej bohaterki – jej uprzedzenia, wyobrażenia itd. wpływają na nasze postrzeganie), ciekawą fabułę i bardzo dobrą konstrukcję. Już na początku mamy symboliczną scenę, która stanowi pewne ostrzeżenie, co do dalszej fabuły, ale i dalej symbolizmu, zwykle dość gorzkiego i niepokojącego, nie brakuje. Często jest ciekawą kontrą do przemyśleń bohaterki lub dopowiedzeniem tego, czego ona zdaje się nie chcieć (może się boi?) powiedzieć wprost.
Nie mogłam się oprzeć porównywaniu Córki do Tetralogii. Oba utwory napisane są w podobny sposób – nieco melancholijny, pełen autoanalizy głównej bohaterki, co myślę, że dowodzi pewnego kunsztu autorki – pisząc w podobny sposób potrafi trafnie ukazać naprawdę różne rzeczy. Bardziej mnie jednak poruszają kwestie łączące fabuły obu powieści – wychowanie w Neapolu, studia i praca we Florencji, podróże, rozwód… Jest tego naprawdę dużo i nie trzeba jakoś szczególnie uważnie czytać, by wyłapać podobieństwa. Teatrologii często przypisuje się autobiografizm i bardzo jestem ciekawa, czy to właśnie te elementy pochodzą z biografii autorki. Tego się jednak raczej nie dowiemy.
Córka bardzo mi się podobała. Z przyjemnością wracam do powieści Eleny Ferrante i za każdym odkładam je z poczuciem niedosytu – nie dlatego, że czegoś im brakuje, a dlatego, że chciałabym więcej. Mam więc nadzieję, że kolejne powieści autorki też będą wydawane po polsku.
E. Ferrante, Córka, tłum. L. Rodziewicz-Doktór, Katowice [?] 2017.