[238] Kredziarz (przedpremierowo)
24 lutego 2018Kredziarz opowiada o losach paczki przyjaciół, która w 1986 roku brała udział w przerażających wydarzeniach – najpierw była świadkiem wypadku w wesołym miasteczku, później odnalazła poćwiartowane ciało w lesie. Wydarzenia z ’86 nie zostały w pełni i satysfakcjonująco wyjaśnione, więc trzydzieści lat później główny bohater, Ed, postanawia się tym zająć. Wydarzenia opisywane są dwutorowo, Tudor naprzemiennie pisze o współczesnych wydarzeniach oraz tych sprzed lat.
Powieść jest naprawdę bardzo sprawnie napisana – poszczególne wątki zgrabnie łączą się w całość, łańcuch przyczynowo-skutkowy jest logicznie poprowadzony, a jednak właściwie do samego końca trudno się domyślić, kto tak naprawdę odpowiada za poszczególne zbrodnie. Tudor umiejętnie dawkuje napięcie, tak by stale interesować ciągiem dalszym powieści, ale też nie zmęczyć ciągłą niepewnością. Cliffhangery na końcach większości rozdziałów nie są jedynymi elementami, które jej w tym pomagają, równie istotne są opisywane wydarzenia i domysły głównego bohatera – nieodmiennie interesujące i niebanalne, niekoniecznie zgodne z ostatecznym rozwiązaniem zagadki.
A skoro już o bohaterze wspomniałam, to wypadałoby na ten temat powiedzieć coś więcej. Ed jako dzieciak chwilami irytuje swoją naiwnością: zupełnie nie zdaje sobie sprawy z tego, że zło na świecie istnieje, że ludzie nie zawsze są dobrzy, a jednocześnie obraca się w środowisku, w którym to zło ma się całkiem nieźle. Trudno mi uwierzyć w dwunastolatka, który nie zapytałby mamy (albo kolegów), co to właściwie jest ta aborcja i dlaczego ludzie protestują, dałby się zbyć zwykłym „bo tak” na zakaz spotykania się z ulubionym nauczycielem. A nawet gdyby uznać, że to jak najbardziej możliwe, to spryt jakim pod koniec powieści się wykazał, zaskakuje jeszcze bardziej i sprawia, że kreacja bohatera jest niekonsekwentna. Pozostałe postacie są za to wykreowane w sposób znacznie bardziej konsekwentny i realistyczny, choć może trochę trącą schematami – paczka przyjaciół w powieści Tudor składa się z typowych postaci – chłopczycy, łobuza, nieco wycofanego chłopaka i przywódcy. Wszystkich słabo poznajemy w trakcie rozgrywających się wydarzeń, ich przedstawienie odbywa się głownie na początku powieści za sprawą opisów z perspektywy Eda.
Kredziarz ma też przyzwoity klimat. Tudor kilka razy buduje go w oparciu o sny głównego bohatera, ale także kwestie związane z pamięcią. Przypominanie sobie dawnych wydarzeń, ale i zapominanie o innych istotnych zdarzeniach czy przedmiotach stają się motywem przewodnim powieści i w ciekawy sposób wpływają na odbiór całości. Początkowo mamy tylko elementy dotyczące wspomnień głównego bohatera – wspomina dzieciństwo, odnalezienie ciała, co je poprzedzało, lata nastoletnie i w tym wszystkim szuka odpowiedzi, których dawniej nikt nie potrafił poskładać w sensowną całość. Gdy tajemnice zostają wyjaśnione, Ed zaczyna odkrywać swoje problemy z pamięcią. Obawiał się ich od początku, jednak dopiero po poznaniu prawdy pamięć przestaje mu służyć, zupełnie jakby wszystko, co miał w głowie służyło tylko temu, by mógł znaleźć zabójcę Elisy. Są jednak pytania, na które nie znajdujemy odpowiedzi, pozostaną one tajemnicą – podobnie jak wszystko inne w życiu Eda w końcu się nią stanie za sprawą problemów z pamięcią.
Innym istotnym elementem jest zapach – zgnilizna, rozkład – także stale podkreślany w powieści. Ten jednak służy wyłącznie stworzeniu i podtrzymani specyficznego klimatu powieści.
Kredziarz jest dobrą powieścią. Przyjemnie się ją czyta, oferuje sporo zaskoczeń, bo jest bardzo zgrabnie napisana. Pewnie nie zostanie na długo w pamięci, ale też nie musi – to powieść czysto rozrywkowa i jako taka sprawdza się znakomicie.
C.J. Tudor, Kredziarz, Warszawa 2017.