Batman vs Superman to film, który zbiera skrajne opinie – albo są bardzo pozytywne, albo negatywne. Nie dziwi mnie to, faktycznie, nie jest przeciętny i może trafić do osób o bardzo konkretnym guście.
Film porusza ważne tematy – na ile można pozwolić jednostce, ile poświęcić dla wyższego dobra. Niestety, robi to sposób niestrawny i nudny. W pamięci mam jeszcze Civil War od Marvela, które mierzyło się z podobną problematyka, ale choć nie było idealnie, to w o ile lepszym i ciekawszym stylu! Świt sprawiedliwości może trafić do osób, które lubią pełne patosu, moralizujące monologi, które pojawiają się nawet kosztem rozwoju fabuły i tempa akcji,
Moja reakcja na film – o rany, jakie to było nudne. Naprawdę, przez dużą część filmu nic się nie dzieje. Jest niby jakieś knucie, jakieś tajemnice, z którymi nie do końca wiadomo o co chodzi, ale też nikt nie stara się nimi zainteresować widza. Po prostu ktoś z kimś rozmawia, czegoś chce i tyle. Nie ma żadnych wyjaśnień przez dużą część filmu, nie ma grozy i nie ma zwrotów akcji. No, jeden na cały film jest, ale tak przewidywalny, że szkoda słów.
Muszę przyznać jedno – w tym filmie podoba mi się postać Batmana (Ben Affleck). Jest wyrazista, rzeczywiście wdać, że to nie jest do końca dobry człowiek. No i ma charakter, taki prawdziwy, z wadami i zaletami, z podejściem do życia i świata. Po poprzednich produkcjach, w których pojawiała się postać Mrocznego Rycerza naprawdę mocno mnie to zaskakuje i podoba mi się. Jest mroczny i niebezpieczny, czego do tej pory zawsze mi w tej postaci brakowało. Nikt nie próbuje mu nadać sztucznego charakteru czy nadmiernie i niewiarygodnie tłumaczyć postępowania. Twórcy kreując tę postać naprawdę się przyłożyli i tym samym powstał prawdziwy Mroczny Rycerz – dobry, a jednak dawno porzucający granicę dobra w powszechnym rozumieniu.
Nie powiem jednak, że podoba mi się postać Supermana (Henry Cavill). Przyznaję, że jest całkiem nieźle wykreowany, ale fakt, że człowiekiem nie jest bardzo wyraźnie rzuca się w oczy – no ideał, przekonany o własnej nieomylności. Nadczłowiek, jak zresztą go nazywano i choć dzięki temu ma wyrazisty charakter, to niestety irytuje niesamowicie.
Mocnym elementem filmu są efekty specjalne. Scen walki nie było zbyt wiele, ale to, co pokazano w zakończeniu po prostu zachwyca szczegółowością i płynnością, jest też sceną najbardziej emocjonującą (i emocjonuje naprawdę, nie jak cała reszta filmu).
Świt sprawiedliwości nie był dobrym filmem mimo kilku dobrych elementów. Był nudny, ale zakończenie jest bardzo interesujące i pozostawia kilka pytań. Chciałabym poznać odpowiedzi, więc gdy kolejna część się pojawi, to pójdę do kina. Mam tylko nadzieję, że nie będę się wtedy nudziła przez 3/4 filmu.
Tytuł: Świt Sprawiedliwości
Premiera: 01.04.2016 (PL)
Reżyseria: Zack Snyder
Scenariusz: David Goyer, Chris Terrio
O tak, Batman był niezły. I dobrze, że będzie solowy film o nim, oczywiście z Benem Affleckiem w tytułowej roli.
Zaczęłam oglądać ten film, jednak dopiero wtedy zorientowałam się, że to kontynuacja "Człowieka ze stali" i musiałam przerwać seans, jednak te 45 minut, które zobaczyłam były dla mnie dość… nudne. Ale pooglądam, bo lubię Cavilla 😉