[178] Mnich

15 października 2016 0 przez Aleksandra

Nie lubię horrorów i rzadko je oglądam. W literaturze czasem mnie jednak pociągają, zwłaszcza, jeśli są dobrze napisane i osadzone w realiach innych niż współczesne, dlatego od czasu do czasu możecie tu poczytać o gotyku, czy to w filmie, czy w prozie. Własnie do tego gatunku należy Mnich.

Mnich to książka, w której każdy znajdzie coś dla siebie. Przede wszystkim zadowoleni będą fani fantastyki i horroru, w końcu Mnich jest powieścią gotycką. Pojawia się czarownica i jej niezwykłe zdolności, a także sam Lucyfer, zdolny spełnić życzenia bohaterów. Trzeba przyznać, że klimat grozy tworzony jest całkiem nieźle, choć momentami naiwnie z punktu widzenia współczesnego czytelnika. Na szczęście nie pojawia się dość popularna w powieściach XVIII i XIX wieku chęć logicznego wyjaśnienia wszystkich paranormalnych zjawisk, więc ostatecznie nic nie psuje odbioru lektur. Warto też zauważyć, że poza nadprzyrodzonym, bohaterowie stykają się także z całkowicie naturalnym i prawdziwym złem, powodowanym przez ludzi. W każdym razie akcja, jak przystało na powieść gotycką, w dużej części rozgrywa się w opactwie, w zamkniętym klasztorze i choć pojawiają się inne miejsca – domy, kościół, cmentarz, to autor nie szczędzi nastrojowych opisów. Bardzo często otoczenie jest ciemne, groźne i działające na wyobraźnię – tak czytelnika, jak i postaci.

 

Fani romansów również będą zadowoleni, ponieważ w Mnichu pojawia się kilka wątków miłosnych. Raczej nie wysuwają się na pierwszy plan, rozgrywają się w tle i ważniejsze od uczuć staje się pożądanie, ale i tak są interesujące. Niestety, jeden z nich traci na wiarygodności przez przedstawianie postaci głównej bohaterki, Antonii. Jest kreowana na tak niewinną i ugrzecznioną postać, że bardzo trudno uwierzyć w rzekomo odczuwaną przez nią miłość. Zdaje się raczej, ze albo autor bardzo chciałby nadać temu wyrazu czystej pierwszej miłości, albo sugeruje, że powinna się pojawić (na przykład po ślubie…). Wiarygodność jednak maleje.

 

Lewis nie skąpił w powieści akcji. Nie ma żadnych dłużyzn, dzieje się dużo, a intryg mogłoby się od niego uczyć wielu współczesnych pisarzy – są tajemnicze, wiarygodne i prowadzą do bardzo nieoczekiwanych wydarzeń. Pomimo rozbudowanego tła psychologicznego postaci i sugestywnych, plastycznych opisów nie ma żadnych dłużyzn – pęd akcji na to w żaden sposób nie pozwala

 

Mnich zachwyca ironicznym humorem, który może jednak umknąć w przypadku osób mniej na niego wyczulonych – pozory są naprawdę dobrze tworzone, a wypowiedzi bardzo dwuznaczne. Przegapienie go może niestety bardzo spłycić i utrudnić odbiór powieści, nie mówiąc już o przyjemności, jaką sprawia wyłapywanie takich smaczków.

 

W powieści pojawia się naprawdę wiele postaci i trzeba przyznać, że są naprawdę dobrze przedstawione. Wspominałam już rozbudowane tło psychologiczne. Dotyczy to postaci pierwszoplanowych, ale i tych mniej ważnych – choćby matki głównej bohaterki. Wśród wszystkich na pierwszy plan wysuwa się jednak tytułowy mnich, któremu autor poświęcił szczególnie dużo uwagi. Obserwowanie jego przemiany było samą przyjemnością, choć zabarwioną lekko lekiem i niesmakiem.

 

Mnich miło mnie zaskoczył. Spodziewałam się, że książka będzie dobra, ale nie sądziłam, że spodoba mi się do takiego stopnia i że zaczynając ją nie będę chciała przerwać czytania. W tej chwili jedyne czego żałuję, to fakt, że była tak krótka.

 

Autor: Matthew Lewis

Tytuł: Mnich

Wydawnictwo: Biblioteka Narodowa

Rok wydania: 1965

Liczba stron: 484