[Do zobaczenia] Batman: Początek
19 września 2016Po raz kolejny daję szansę produkcjom DC. Skoro seriale mają dobre, to teraz pora na obejrzenie filmów. Batmana: Początek zaczynałam z nadzieją na to, że będzie dobry, choć nie liczyłam na wiele. Czy mimo to się zawiodłam?
Zdecydowaną zaletą Batmana jest dbałość o realizm. Wszystkie elementy tworzące z Batmana bohatera są dopracowane i przedstawione realistycznie. Niezależnie od tego czy mowa o pelerynie, czy Batmobilu widz wie w jaki sposób działają, wie również jak Wayne nauczył się walczyć i że w zasadzie nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Rzeczywiście: Batmanem może być każdy.
Przede wszystkim film wyjaśnia jednak jak zaczęła się historia Batmana. Obserwujemy młodego Wayne’a wpadającego do studni (?) i otrzymujemy odpowiedź na to, skąd pomysł na nietoperza, widzimy śmierć rodziców chłopca, jego poszukiwania sprawiedliwości, a ostatecznie niepowodzenie. Otrzymujemy też informację o tym, skąd wziął się sygnał przyzywający Batmana. Po raz kolejny film serwuje naprawdę wiarygodne wyjaśniania działań i reakcji. Niestety, momentami brakuje im wiarygodności – choć złość młodego Bruce’a jest czymś naturalnym, to wydaje się przesadzona, podobnie jak jego odejście z Gotham. Chwilami twórcy chcieli wyciągnąć coś więcej niż w istocie można było.
Niedawno narzekałam na kreację młodego Wayne’a w serialu Gotham, dziś to odwołuję, ponieważ ten z filmu jest jeszcze gorszy. Niby ma ten rys rozpaczy i chęci zemsty, niby jest w nim trochę strachu, ale tylko przez chwilę. Później staje się nijaki, schowany za misją ratowania miasta, ale w pewnym momencie brakuje w jego działaniach jakiegoś celu, egoistycznych pobudek. Bruce (Christian Bale) z Batmana nie ma własnego charakteru, nie potrafi żyć i nawet nie próbuje. Odgrywa tylko kolejne role, tworzy maski, po których zdjęciu nie pozostanie nic.
Wątek miłosny też jest jest dziwny i trochę znikąd, nie wiadomo po co. Na dodatek zdaje się jednostronny, bo Rachel (Katie Holmes) nie wydaje się nim zainteresowana. Chemii nie widać, sam Bruce niby kocha, niby chciałby, ale nic z tego nie wynika, bo ostatecznie nie wykonuje żadnego kroku a twórcy nie pozwolili mu nawet wykazać większego zainteresowania. W zasadzie zamiast o miłości można mówić o starych znajomych, gdzie jeden nie chce zawieść drugiego oraz chce pokazać, że jest dobry.
Plusem filmu są zdecydowanie sceny walki – świetnie nagrane. Szybkie ujęcia z wielu stron i lekka chaotyczność pozwalającą się zgubić widzowi sprzyjała dynamizmowi. Wszystko po prostu dobrze i realistycznie wyglądało.
Batman: Początek mi się nie podobał. Nudził, nie wywołał żadnych emocji. Może kolejny będzie ciekawszy.
Jak ja tego filmu nie lubię. 😀 Po prostu . ;d
Ja jestem fanką Marvela i Batmana oglądać raczej nie będę 😉
Ale jak to, ja ten film uwielbiam i uważam, że jest najlepszym jeśli chodzi o postać Bruce'a Wayne'a. Ciekawa jestem jak spodoba Ci się Mroczny rycerz, bo dla mnie jest to jeden z lepszych filmów w ogóle… Czekam na recenzję. Aha, no i to jedyne filmy DC, które lubię.
Pozdrawiam, Przy gorącej herbacie