[167] Pod samym niebem (przedpremierowo)

[167] Pod samym niebem (przedpremierowo)

29 sierpnia 2016 0 przez Aleksandra

Pod samym niebem jest kontynuacją serii, o której pisałam na początku lipca. Określiłam ją jako interesującą i zapewniającą rozrywkę, ale nie jakoś szczególnie genialna. Tego samego oczekiwałam po drugim tomie i muszę przyznać, że się nie zawiodłam.

Początek był o tyle trudny do czytania, że bez przerwy miałam wrażenie, że to już było. Rozterki głównej bohaterki były dokładnie takie same jak w poprzednim tomie: on mnie na pewno nie kocha, tylko chce się ze mną przespać, niedługo mnie rzuci. Prezentowała też dokładnie ten sam tok myślenia, co na początku znajomości. Jej nieufność była wręcz groteskowa i nawet trudnym życiem nie sposób jej wytłumaczyć – w końcu krzywdził ją tylko ojciec, życie na ulicy nie mogło być proste, ale też bez przesady, a James od początku starał się być dla niej dobry. Na szczęście dość szybko się pogodzili i choć Bianca nie przeszła jakiejś niesamowitej przemiany, to jednak troszeczkę spasowała z nieufnością, a fabuła poszła w takim kierunku, że nie było zbyt wiele miejsca na tego typu rozważania, choć wyskakiwały jeszcze kilka razy, pod koniec mam nawet wrażenie, że bohaterka zaczęła ufać Jamesowi. Daje to nadzieję na poprawę w tym względzie w kolejnym tomie.

 

Fascynującą przemianę przeszedł James. Dotąd był arogancki i pewny siebie, ale wciąż troskliwy wobec Bianki. Teraz z tego wszystkiego pozostała tylko troska, poprowadzona aż do granic przesady (może nawet obsesji), co przyczyniło się do rozwinięcia jego dominacji – zdaje się kontrolować już każdy aspekt jej życia i staje się to nieco przerażające, choć samej przemiany nie oceniałabym ani na plus, ani na minus. Jest po prostu faktem i warto przy tym zwrócić uwagę, że bardzo uzasadnionym zważywszy na okoliczności.

 

Pojawia się kilka innych postaci, które nie odgrywają szczególnie dużej roli w tym tomie, może niektóre odegrają większą w kolejnym. W tej chwili niestety nie warto zwracać na nie szczególnie dużej uwagi, ponieważ nie są ani wyjątkowe, ani ciekawie skonstruowane. W zasadzie nic dziwnego, skoro pojawiają się tylko na chwilę, jednak szkoda, że żadna nie zapada na dłużej w pamięć i nie wnosi wiele nowego.

 

Trudna przeszłość Binki odgrywała pewną rolę już w poprzednim tomie, w tym została delikatnie rozbudowana, jak cały wątek sensacyjny. Nie wychodził na pierwszy plan, ale zawsze był gdzieś z boku, rzucając cień na względnie szczęśliwe życie bohaterów i budząc niepokój w czytelniku. Trzeba przyznać, że Lilley umiejętnie go wykorzystała do budowania napięcia i zainteresowania – nawet w nudnawym początku potrafił utrzymać uwagę czytelnika. Natomiast zakończenie to sensacja w pełnym wydaniu, po raz kolejny bardzo ciekawa i sprawiająca, że nie mogę się doczekać kolejnego tomu.

 

Książka należy jednak do erotyków i trzeba przyznać, że i pod tym kątem spisuje się świetnie. Opisów jest więcej w stosunku do poprzedniego tomu, są interesujące i lepsze niż w Podniebnym locie, bo bardziej rozbudowane i zwracające uwagę na więcej aspektów – emocji i myśli, przedstawionych w bardziej realistyczny sposób.

Pod samym niebem jest dobrą książką rozrywkową, lepszą nawet niż wcześniejszy Podniebny lot. Nadal jednak nie jest arcydziełem, ma na to trochę za dużo wad. Mimo to jeśli szuka się lekkiej  i pikantnej lektury na wieczór, to sprawdzi się doskonale.

 
Autor: R. K. Lilley
Tytuł: Pod samym niebem
Wydawnictwo: Editio
Rok wydanie: 2016
Liczba stron: 328
Premiera 14 września 2016
 
W przestworzach:
Podniebny lot ~ Pod samym niebem ~
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Editio.