[155] Pierwszy grób po prawej
13 lipca 2016O cyklu Charley Davidson słyszałam już bardzo dawno temu i od tamtej pory chciałam się z nim zapoznać. Wiedziałam, że to lekka, niewymagająca i ogólnie całkiem przyjemna fantastyka, dlatego była jedną z pierwszych pozycji, o których pomyślałam zaczynając wakacje. Nie zawiodłam się – rozrywka pierwsza klasa. Tylko czy jest tam coś więcej?
Charley jest kostuchą. Nie taką typową, co to przychodzi do ludzi z kosą i odbiera im życie. To raczej oni po śmierci jej szukają, a Charley pomaga w przejściu na drugą stronę, w rozwiązaniu nierozwiązanych spraw czy po prostu przekazaniu informacji bliskim. Pracuje też dla policji, a kontakty ze zmarłymi bardzo często ułatwiają jej rozwiązywanie kolejnych spraw.
Już od pierwszych stron jest ciekawie i zabawnie. Poranne zmagania Charley z rzeczywistością i jej poczucie humoru (specyficzne, raczej niskich lotów, choć momentami przyjemnie sarkastyczne) trochę zaskakują i mogą stanowić ostrzeżenie dla czytelnika, który tego typu humoru nie toleruje. Przyznaję – mi kiepskie i oklepane żarty, podobnie jak humor sytuacyjny się podobają, są mi bliskie – czasem sama je powtarzam, niektóre znam tak dobrze, że dzięki nim główna bohaterka stała mi się bliska i miałam wrażenie, że czytam o sobie, a im dłużej czytałam, tym bardziej byłam urzeczona.
Fabularnie Pierwszy grób po prawej też jest świetny. Przez cały czas przybywa tajemnic i zagadek, z którymi musi poradzić sobie Charley, przewija się kilka łączących ze sobą w zaskakujący sposób wątków (zabójstwo 3 adwokatów i handel ludźmi, paranormalny – Wielki zły, romansowy – Reyes), a tym samym jest bardzo ciekawie. Trudno wybrać mi wątek, który był najlepszy, ale to chyba tajemnica Wielkiego Złego zrobiła na mnie największe wrażenie. Jestem też trochę zaskoczona romansem, bo nie był tym czego się spodziewałam: Jones ukazała tylko fascynację mężczyzną, stronę erotyczną, ale jakichś szczególnych opisów emocji tam nie było. To stosunkowo rzadkie, ale nie powiem, żeby mi przeszkadzało. Mam jednak nadzieję, że dalej trochę się to rozwinie, jak również same relacje między tą dwójką. Podoba mi się, że jest to początkowa faza ich znajomości – wszelkie inne opisywane w powieści relacje Charley trwają już od dłuższego czasu i dobrze, że coś dopiero się zaczyna: czytelnik nie jest rzucony na głęboką wodę i nie zawsze musi ogarniać kto z kim i dlaczego, tym bardziej, że w przypadku Reyesa bardzo często pojawiają się retrospekcje – co główna bohaterka o nim wie, gdzie go spotkała. Zresztą, zrozumienie relacji Davidson z innymi tez nie jest trudne za sprawą szerokiego komentarza, jaki pojawia się z jej strony, gdy dana postać jest wspominana, wypowiada się etc.
Klimatu Pierwszy grób po prawej nie ma. Można się było spodziewać, że będzie dość mrocznie, może przerażająco – w końcu to kryminał gdzie trup ściele się gęsto, a martwi są na porządku dziennym. Nic z tych rzeczy, wszystko wyparł humor. Czy to źle? Trudno powiedzieć, w końcu powieść ma być przede wszystkim rozrywkowa.
Pierwszy grób po prawej jest książką dość specyficzną z powodu humoru i luzackiego charakteru głównej bohaterki. Nie każdemu się spodoba, ale jeśli podejść do niej z przymrużeniem oka, nie szukając niczego poza rozrywką, to sprawdzi się wyśmienicie. Odpowiadając na pytanie z początku postu: niczego więcej tam nie ma, ale i tak warto poczytać. Dla odprężenia.