[128] Czarne jak heban
10 marca 2016Nie wiem, czy sięgając po Czarne jak heban byłam bardziej podekscytowana, że w końcu dowiem się, do czego to dąży, czy smutna, że to już koniec historii.
Kluczowe kwestie wpływające na Lumikki, znane z poprzednich tomów, tym razem występują obok siebie, a nie jak dotychczas, gdy jeden wysuwał się na pierwszy plan, drugi pozostawał w cieniu. Dopiero teraz widać, że oba są równie ważne i równie mocno wpływają na jej zachowanie.
W Czarne jak heban nie zabrakło tajemniczości – Lumikki postanowiła rozwiązać zagadkę istnienia swojej siostry. Tym razem wątek wypadł bardziej interesująco i niepokojąco niż te w poprzednich tomach. Znów nie jest historia z wartką akcją i mnóstwem zwrotów, ale jej rozwiązanie nie było już tak łatwe do przewidzenia, jak w poprzednich tomach. Była to również najciekawsza „sprawa kryminalna” z jaką bohaterka się spotkała.
Seria o Lumikki Andersson jest współczesną, dostosowaną do naszych realiów bajką i jak każda bajka ma przesłanie. Tym razem jest to bardzo wyraźnie widoczne ostrzeżenie, zarówno dla osób o podobnym podejściu d świata co Lumikki, ale też wielu innych – poboczne postacie może nie odgrywają wielkiej roli, może nie są tak doskonale wykreowane jak Andersson, ale i one mogą wiele nauczyć.
Dopiero po przeczytaniu ostatniego tomu widać, jak świetny zamysł miała Simukka na trylogię i jak doskonale wyszło jej wykonanie. W ostatnim, najkrótszym tomie udało jej się domknąć wszystkie wątki, powiązać szczegóły, które wydawały się mało istotne w poprzednich tomach i zostawić czytelnika ze zgrabnym i wyrazistym przesłaniem. Rzadko mam równie silne wrażenie, że każdy aspekt serii został dokładnie przemyślany przez autora, jak w tym przypadku.