[106] Uległość
11 grudnia 2015Książka, która niedawno zyskała spory rozgłos i pięknie się sprzedawała. Długo na liście bestsellerów Empiku, ba, sama w trakcie jednej zmiany w księgarni sprzedawałam po kilka egzemplarzy. Tymczasem na blogach o niej cisza – nie widziałam ani jednej recenzji. Ciekawa jestem dlaczego…
Uległość niby opowiada o przejęciu władzy we Francji przez Bractwo Muzułmańskie – pokojowo, w wyborach. Teoretycznie się z takim opisem fabuły zgadzam, ale nie do końca. Zmiana władzy to tylko pretekst, by opowiedzieć inną historię – dorosłego mężczyzny, który pozornie jest człowiekiem sukcesu, ale musi się odnaleźć w świecie. Nowym, kiedy nawet do starego nie do końca pasował. Musi się dopasować do rzeczywistości, do której nie pasuje. Krótko mówiąc nowa sytuacja społeczno-polityczna jest tylko pretekstem do opowiedzenia o czymś więcej.
I własnie pod kątem tego czegoś więcej Uległość bardzo mi się podoba. Stanowi niezwykłą ucztę emocjonalną i intelektualną – główny bohater jest intelektualistą, profesorem i w jego przemyśleniach, spojrzeniu na świat widać, że na ten tytuł zasłużył. Od pierwszych stron widać, też że do świata nie pasuje. W powieści próbuje różnych rzeczy, szuka siebie, a rozwiązanie, co robić pojawia się na koniec i też nie wiadomo, czy jest tym odpowiednim.
W tym momencie warto zwrócić uwagę na podobieństwo historii bohatera z pisarzem, Huysmansem, którego twórczość bada. Pojawia się do niego bardzo dużo nawiązań, ale szczególnie jedno, najważniejsze – dostosowanie się do realiów dla własnego dobra. Tak jak pisarz, tak i Francois podejmuje wygodną decyzję dostosowania się do okoliczności. To dopasowanie się, jego łatwość i naturalność, wygoda jaką daje, wydają się być głównym przekazem książki. Nie są w żaden sposób wartościowane, ocenę pozostawia się czytelnikowi. Trudną ocenę, bo przyjrzawszy się konstrukcji postaci Francoisa ciężko powiedzieć, że zrobił źle, nawet jeśli prywatnie coś się w nas buntuje.
Houellebecq nie pisze jednak tylko o jednostce, ale i kondycji społeczeństwa w ogóle. Nie jest to optymistyczna wizja – ludzi cechuje straszna apatia, obojętność na otaczający świat. Obserwują zmiany, obserwują wydarzenia, ale tak naprawdę nie biorą w nich udziału. Zastanawiają się, co będzie, co się dzieje, ale pozostają bierni – nie robią nic, by cokolwiek zmienić. Gdy zmiana ustroju następuje dostosowują się dla własnej wygody, Francois nie jest w tym odosobniony. Wszyscy we Francji przyjmują nowy ustrój jako coś naturalnego, podporządkowują mu się i nie chcą robić nic innego. O śladach oporu nie słychać, zresztą, sam bohater zauważa, ze intelektualistów przeceniono – już dawno nie chcą walczyć. Trzeba przyznać, że jest to bardzo trafna ocena współczesnych ludzi.
Mimo że to tylko tło, nie można nic nie powiedzieć na temat kreacji świata i zmian jakie w nim zaszyły. I tu się trochę zdziwiłam, bo nie były spektakularne. To raczej drobne różnice w stosunku do znanej nam rzeczywistości, które też nie nastąpiły w sposób spektakularny. Raczej naturalny, na obrzeżach świadomości. Pewnie, wprowadzono prawo szariatu, ale nie od razu, nie tak, że kobiety z miejsca zaczęły chodzić w burkach, wykluczono je ze sprawowania funkcji publicznych, ale wciąż mogły studiować, spokojnie pojawiać się w miejscach publicznych… I właśnie to chyba jest najbardziej przerażające – wizja świata nie jest rewolucyjna, nie jest zła – dla wielu osób mogłaby się wydać nawet pociągająca.
Polecam książkę, ale uprzedzam, że nie jest to powiastka jakich wiele – lekka, łatwa i akurat na zimowy wieczór. Zbyt wiele przemyśleń pojawia się w trakcie lektury i po jej zakończeniu. Pisarz ma bardzo dużo trafnych spostrzeżeń względem świata i bardzo dobrze je przekazuje, po czym pozostawia czytelnika z wieloma pytaniami do przemyślenia.
Autor: Michel Houellebecq