[104] Maria. Powieść ukraińska
6 grudnia 2015Nie zdarzyło się jeszcze, bym recenzowała na blogu lekturę przeczytaną na studia. Wspominałam o kilku, o paru napisałam coś więcej, ale osobnego postu poświęconego jednej książce nie było. Maria. Powieść Ukraińska Malczewskiego jest pod tym względem wyjątkowa, ale również pod innym – dotąd recenzowałam tylko prozę, a ta jest poematem opisowym.
Dlaczego o Marii postanowiłam napisać coś więcej niż ewentualną wzmiankę przy okazji innego tekstu? Ponieważ to jak na razie jedyna lektura w tym semestrze, która zrobiła na mnie wrażenie. I to nie byle jakie! Nawet w epoce romantyzmu zdarzają się historie piękne i do nich należy ta.
Spodziewałam się zwykłego romansu, nieszczęśliwej miłości. I właściwie to w Marii odnalazłam, ale nie tylko. Poza miłością mamy do czynienia z typowo rycerskimi walkami, wojną, intrygą rodzinną. To nie jest jedna z tych typowych dla romantyzmu powieści, w których ojczyzna jest najważniejsza – nie mówi o niej, mówi za to o ludziach. O ich podejściu do życia, problemach i beznadziejności sytuacji, w której się znajdują.
Historia jest bardzo smutna i melancholijna, niewiele w niej radosnych elementów. W tym całym smutku wiele jednak może czytelnik znaleźć dla siebie i wiele się nauczyć. Bardzo dużo elementów i wątków zmusza do zastanowienia.
Pojawia się spore podobieństwo do dramatów Szekspira i typowego dla niego budowania świata i sytuacji bohaterów, więc jeśli komuś podoba się na przykład Romeo i Julia, to i Marią będzie zachwycony. Może nawet bardziej, bo tu naprawdę nie ma tak irytującego poświęcenia i głupoty bohaterów. Jest tylko poddanie przeznaczeniu.
Autor: Antoni Malczewski