Kobiety i pieniądze
21 grudnia 2014źródło |
autobiografii – zwykle podobno powstają, bo autor nie umie pisać, ale chce – jak Jaruzelska*, albo traktuje się je jako wprawkę – przykład jak wyżej. No i na nazwisku można zarobić. Znane nazwisko oznacza, że książka będzie lepiej promowana – nie sprzedaje się działa a nazwisko. Smutna prawda, ale użyteczna. Wywołała bunt w jednej z koleżanek, z którą na spotkaniu byłam. Zresztą nie tylko to – również samo podejście do książki i pisania, jako czegoś, co ma za wszelką cenę przynosić zysk. Nie powiem, podejście „kasa za wszelką cenę+książka” i we mnie budzi negatywne emocje, ale bez przesady – autor też żyje i ma potrzeby niższego szczebla – je, pije, chce posiedzieć w cieple, a żeby pisać potrzebuje czegoś poza kartką i długopisem. Które też kosztują. Skoro tak, to rzeczywiście powinien zarabiać adekwatnie do włożonej pracy, ale tutaj mamy brutalną ekonomię – pisarz zarabia więcej, więc albo wydawnictwo zarabia mniej (i osoby pracujące przy korekcie, wydaniu, promocji itd.), albo cena książki rośnie. Wydawnictwo zarabia mniej, to upada. Cena książki rośnie, mniej osób kupuje, wydawnictwo upada. Wydawnictwo upada – pisarz jest bezrobotny lub pisze dla innego wydawnictwa, aż sytuacja się powtórzy. Sytuacja jest patowa, nie da się z niej wybrnąć, więc i dyskusja na ten temat wydaje mi się bezsensowna.
Wątków poruszono jeszcze kilka, w sposób bardziej lub mniej rozwlekły, bardziej lub mniej ciekawy – te wywołały największe emocje i na nich najbardziej się skupiono, wracały przez cały czas, a i mnie najbardziej zainteresowały. nie sposób poruszyć wszystkich kwestii, nad którymi się zastanawiano w trakcie spotkania w jednym poście. Nie sposób byłoby to zrobić w kilku – wszystko przebiegało na zasadzie swobodnej dyskusji i każdy mógł zapytać o interesującą go kwestię.
*Dokładnie taki przykład padł na spotkaniu – nie oceniam twórczość Pani Jaruzelskiej, bo nie miałam z nią dotąd do czynienia.