[44] Przeczytaj albo Czyść – „Silos”
5 grudnia 2014Liczba stron: 654
Wyobraźcie sobie, że od pokoleń mieszkacie pod ziemią, a świat zewnętrzny oglądacie tylko przez ekrany, jak teraz programy podróżnicze. Nie jest on piękny – wyniszczone, trujące środowisko, które zabije każdego, kto będzie na tyle głupi, by opuścić Silos. W oddali majaczą jakieś ruiny dawnej cywilizacji, ale nawet nie zastanawiacie się czym są. Ani to sensu nie ma, bo jedyne dane na ten temat, jakie posiadacie, są z książek dla dzieci, ani bezpieczne nie jest – za takie rozważania można wyjść „czyścić” i już nie wrócić. Umrzeć.
Książka ma dwie naprawdę mocne strony – bohaterów i konstrukcję świata. Wszystkie postacie są świetnie wykreowane – powiedzieć, że maja własne, niepowtarzalne charaktery to mało. Cały portret psychologiczny postaci jest bardzo dobrze, szczegółowo przedstawiony. Nie tylko postaci kluczowych dla rozgrywających się wydarzeń – również postacie mniej istotne lub epizodyczne mają wyraźnie zarysowane motywy działań i cele. Szczególnie warto zwrócić uwagę na Bernarda. Jest postacią, z którą mam naprawdę duży problem, bo nie wiem jak ją zakwalifikować – to ten zły w powieści czy może jednak nie? Motywy miał szlachetne, ale czy jego działania można tak usprawiedliwić?
Kreacja świata jest o tyle interesująca, że naprawdę ciężko określić czasy, w jakich akcja książki się rozgrywa. Sam świat również jest tajemnicą – nie jest powiedziane na ten temat nic. To może być nasza Ziemia, ale równie dobrze jakaś inna planeta. Akcja może rozgrywać się jutro, za 100 lub 1000 lat. Nie powiem, z jakiegoś powodu przez większość czasu roiłam sobie, że to nasza planeta z przyszłości, ale wcale tak być nie musi. Wiemy na pewno, że minęło naprawdę wiele lat – raczej wieki i tysiąclecia niż dziesięciolecia – odkąd ludzie zaczęli żyć w Silosie. Próbowałam pod kątem technologi jakoś określić czas akcji, ale naprawdę – nie da się. Niby każdy ma w domu komputer, ale przesłanie przez sieć czegokolwiek jest kosmicznie drogie. Po co więc jest? Nie wiadomo. Może po prostu w jakimś momencie historii były bardziej użyteczne dla przeciętnego człowieka i tak już zostały, jako coś normalnego? Sprzęt, jaki gdzieś się pojawił, jego opisy – to wszystko mogłoby istnieć i dziś. Tu zaczęłam rozważać – czy celowo cofnięto się technologicznie, czy zatrzymano postęp, a może to jest najnowsza technologia, jaką w świecie powieści odkryto? Pod koniec zaczęłam się przychylać głownie do pierwszej teorii, ale pewności nie mam.
Sęk w tym, że ta nieokreśloność czasu jest bardzo interesująca szczególnie pod koniec książki, kiedy to dowiadujemy się, co tak właściwie spowodowało zejście ludzi pod ziemię. Trochę sugeruje, że coś takiego może zdarzyć się teraz, jeszcze dziś możemy zginąć lub ukryć się na całe pokolenia pod ziemię… Zapomnieć, że istnieją słonie, żyrafy, niedźwiedzie, krowy… To będą stworzenia z mitów, nie bardziej wiarygodnie niż harpie.
Sam Silos, jako miejsce życia ludzi, stanowi odbicie współczesnego miasta – prace na różnych poziomach Silosu odpowiadają współczesnym. Jedyna różnica jest taka, że jego obywatele mają znacznie ograniczone prawa – nie każdy może mieć dzieci, wszystko zależy od szczęścia na loterii. Nie każdy temat nadaje się do swobodnej rozmowy – niektóre rozważania mogą zostać uznane za zdradę. To jedna z naprawdę niewielu cech typowych dla współczesnych dystopii, które można tu znaleźć.
Kiedy sięgałam po książkę, zachwalono mi ją jako pełną zwrotów akcji i pierwszą dystopię bez trójkąta miłosnego. Zwroty akcji są, czasem naprawdę kompletnie nieprzewidywalne i za każdym razem ich konsekwencje są interesujące i wywołują emocje w czytelniku. Co do trójkąta… W tym tomie rzeczywiście go nie ma. Ale nie wykluczam, że pojawi się w kolejnej części, bo przesłanki ku temu są dość wyraźne. Chociaż i tu może autor nas zaskoczyć.
„Silos” jest jedną z najlepszych dystopii, jakie miałam okazję czytać. Nie powiela typowych schematów, niejeden raz zaskakuje kolejnymi wydarzeniami i naprawdę jest dopracowany pod katem konstrukcji świata. Polecam z czystym sumieniem.