[27] Zło jest wszędzie – „Ja, inkwizytor. Dotyk zła”
13 czerwca 2014Przepraszam za słabą w tym miesiącu obecność w blogosferze, ale dzielę czas miedzy uczelnię, poszukiwanie pracy i kilka spraw wymagających natychmiastowej uwagi, w związku z czym nie mam już siły myśleć nad postami. Myślę, że od przyszłego tygodnia wszystko wróci do normy.
Recenzja bierze udział w wyzwaniach: Czytam fantastykę, Fantastyczna Polska, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu.
„Ja, inkwizytor. Dotyk zła” jest już trzecim tomem opowiadającym historię świata, w którym Chrystus zstąpił z krzyża, aby ukarać swych oprawców. Narratorem jest młody inkwizytor Świętego Oficjum Mordimer Madderdin. W tej części opowiadania są tylko dwa.
Pierwsze opowiadanie to tytułowy „Dotyk zła”. Mordimer przyjął zadanie od kolegi po fachu, Ottona, które polegało na wyciągnięciu z więzienia jego kuzyna – Roberta Pleissa. Oczywiście, zgodnie z prawem i wiarą. W zasadzie proste zadanie komplikuje się niesamowicie, jak to w przypadku Madderdina bywa. Mamy do czynienia z czarami, czarownicami, opętaniami i tajemniczymi zbiegami okoliczności. Ludzka podłość i zło w tym opowiadaniu też są, ale nie brak szczęśliwego zakończenia. Poniekąd, bo cukierkowe też nie jest. Kolejne opowiadanie nosi tytuł „Mleko i mód”, a utrzymane jest w zupełnie innej koncepcji – dominuje w nim dobro, radość i chęć pomocy ludziom, choć i mrocznych emocji nie brak.
Oba opowiadania przekazują jedną prawdę – nie da się uniknąć zła. Nieważne, czy jest się szanowanym obywatelem z kochającą żoną, wiejską dziewczyną, chcącą dla wszystkich jak najlepiej, czy też zwykłą, zawistną biedaczką. Zło jest i czai się często tam, gdzie się go nie spodziewamy.
W całym cyklu, również w tym tomie, można dostrzec wyraźne nawiązania do wierzeń chrześcijańskich, a czas i miejsce akcji to średniowieczna Europa. Jest jak najbardziej wiarygodna, są wspominane miejsca istniejące, jednakże nie wszystko się w pełni zgadza z realiami znanym z naszego świata. Nawet „Ojcze nasz” jest już nieco inną modlitwą. Nic w tym dziwnego – świat stworzony przez Piekarę opiera się na innych wartościach niż nasz – nie ma wybaczenia, jest pamięć i odpłata winowajcom. Oba światy są do siebie jednak zaskakująco podobne, a postać Mordimera w bardzo ironiczny sposób oddaje podejście kościoła do niektórych kwestii. Sam Madderdin jest zagwozdką przez całą serię – nie wiadomo, czy on naprawdę jest tak wierzący, czy też tylko udaje w znakomity sposób. Wiele wydarzeń i słów inkwizytora świadczy o tym pierwszym, ale pojawiają się też przeczące temu…
Cykl Inkwizytorski jest bardzo dobrym zbiorem opowiadań, a „Ja, inkwizytor. Dotyk zła” w znakomity sposób wpasowuje się w tę opinię, stanowiąc książkę naprawdę godną polecenia.
Ocena: 5/6
Recenzja ukazała się również na webook.pl