[302] Marzyciel
28 kwietnia 2019Lazlo to marzyciel, który pragnie jednego – zobaczyć miasto o zapomnianej nazwie. Spełnienie go jednak wydaje się mało prawdopodobne – chłopiec jest biedną sierotą, na dodatek wydaje się, że miasto jest tylko legendą, mitem, w który nikt nie wierzy. Nieoczekiwanie jednak przybywa z niego delegacja poszukująca wybitnych specjalistów z różnych dziedzin, a Lazlo zostaje zaproszony do udziału w ekspedycji mającej dość tajemniczy cel.
Fabularnie powieść nie jest nadzwyczajna. Nie ma ani szczególnie rozbudowanej intrygi, ani dynamicznej, nieprzewidywalnej akcji. Właściwie jest dość przeciętna i nie odbiega o schematu – ot, kolejna sierota odnajduje niezwykłe przeznaczenie i podróżuje. Wiele wydarzeń ma niewielkie znaczenie dla fabuły, inne bardzo szybko uciekają z pamięci. A jednak Marzyciela czyta się wyjątkowo przyjemnie. Długo zastanawiałam się dlaczego i nie jestem pewna, czy znalazłam pewną odpowiedź. W powieści ważny jest motyw snu, marzenia sennego i treść wydaje się to doskonale oddawać. Fabuła rozwija się powoli, często pozostawiając pewną niedookreśloność wydarzeń, a jednocześnie, za sprawą wszechwiedzącego narratora, ujawnia czasem więcej niż powinniśmy w danej chwili wiedzieć. Jednocześnie w książce często pojawia się symbolizm, przenikający ze sfery snów bohaterów poza nią i nieco komplikujący pozornie prostą powieść. Właśnie to płynne przenikanie się różnych płaszczyzn i całkiem niezła konstrukcja sprawiają, że powieść jest tak ciekawa i przyjemnie się ją czyta.
Taylor umiejętnie stworzyła postaci. Bohaterowie są dość skomplikowani – to osoby po przejściach, żądne zemsty, wybaczenia, miłości, obarczone swoimi wyrzutami sumienia, problemami… Ciekawe jest to, w jaki sposób są z nimi (nie)radzą, jak karzą samych siebie za dawne czyny i jak bardzo przeszłość na nich wpływa. Właściwie jeśli coś można pod tym względem powieści zarzucić, to własnie to, że niektóre postaci zdają się żyć jedynie przeszłością, jakby czas się dla nich zatrzymał. Z drugiej strony nie ma w tym nic dziwnego – często tak właśnie wyglądają opowieści osób, które przeżyły wyjątkowo traumatyczne wydarzenia i po porostu nie potrafią ich zostawić za sobą.
Ciekawych bohaterów i fabułę łączy świat przedstawiony. Nie poznajemy go w całości, jedynie określone wyimki, ale wszystko składa się w spójny, interesujący obraz. Nie ma wątpliwości co do tego, że autorka miała pomysł na jego skonstruowanie, a wszelkie niejasności czy niewiadome wynikają nie z błędów, a świadomego pominięcia, odroczenia do czasu, kiedy konkretne informacje będą ważniejsze dla fabuły niż obecnie i podtrzymaniu zainteresowania czytelnika.
Jestem trochę zaskoczona, że Marzyciel mi się spodobał. Nie spodziewałam się po nim niczego poza prostą młodzieżówką, może klasycznym fantasy. Tymczasem nie jest taki prosty, na dodatek mocno wymyka się z konkretnych ram terminologicznych i okazało się, że myślałam nad nim więcej, niż wydawało mi się, że będę.
L. Taylor, Marzyciel, tłum. B. Czartoryski, Kraków 2018.
Strange the Dreamer:
~ Marzyciel ~ Muza Koszmarów ~